czwartek, 4 sierpnia 2011

K jak Kamil c.d

Pięknie, uśmiecham się do siebie. Moje hormony szaleją. Mam wrażenie, iż zakochuję się o częściej niż powinnam. Tylko on jeden. Tylko ich dwóch, trzech…za każdym razem mam ochotę łasić się jak kot na same wspomnienie o facecie. To właśnie mężczyźni sprawiają iż moje serce bije jak oszalałe, jakby było na psychotropach. I jak na ironie losu właśnie tych okazów nie mogę mieć. Zamieniam się w „Zuzie-mega-optymistkę”. Zamierzam cieszyć się tymi chwilami, zachwycając się z boku mymi panami. Podobno to normalne, iż smutek rozstania, zamieniam w rozochocenie innymi terenami męskimi. Oczywiście, zaraz na myśl przychodzi mi K jak Kamil, czyli moja dawna miłość – rozpalona i natychmiast zgaszona. Kochane moje, wysyłam was do notatki http://jedyna-singielka-w-miescie.blogspot.com/2011/06/jak-juz-pisaam-w-moim-zyciu-byy-sa-i.html <------tutaj więcej szczegółów.
- Odpisał K jak Kamil? – zapytała wtajemniczona w całą sprawę mama, kiedy tylko przekroczyłam próg rodzinnego domu
- Nie. I pewnie nie odpisze. K. to typ faceta stałego w uczuciach – odparłam dziwiąc się własnemu braku nadziei
- Co ty wygadujesz! – krzyknęła z drugiego pokoju S. (która na wakacje przyjechała z Anglii) - Nie ma facetów stałych w uczuciach – zaraz stała obok mnie, by oznajmić mi to prosto w oczy – Na co ty czekasz?! Napisz do niego jeszcze raz. WPROST!
- I co niby miałabym mu napisać JESZCZE? Skoro nawet nie chce mnie widzieć w swoich znajomych na fejsie? – rozgoryczona i rozżalona odparłam
- Kocham Cię!
- Yyyyy – nie wiedziałam jak zareagować. To zbyt agresywne, jak na mnie – pomyślałam - Facetowi nie można podać siebie na tacy, facet lubi polować…
- On już się dość z kuszą nabiegał, by cię przekonać do siebie. Ty nie chciałaś. Teraz czas na twój ruch. Zdecydowany i pewny ruch! – ton S. był jak zawsze mocny - Napisz, że wciąż o nim myślisz…
- Wystukasz to za mnie na klawiaturze, bo mi to nie przejdzie?
Takiej siebie nie lubię. Taka byłam przez siedem lat. Taka nie mogę być.
- Dajesz korepetycje z asertywności i walki o swoje szczęście? – zapytałam zupełnie poważnie S. będąc pod wrażeniem jej dotychczasowej walki o swoje szczęście.
W odpowiedzi na sekundę się uśmiechnęła, po czym jej kąciki ust wróciły na swoje miejsce.
- Po prostu zadzwoń do niego.
- Nie sądzę, by było to na miejscu – ostrzegłam po raz kolejny – Poza tym, nuiby co miałabym mu powiedzieć? – zapytałam retorycznie, po czym sama odpowiedziałam sobie – Cześć! Właśnie rozstałam się z Panem X, poza tym, KOCHAM CIĘ – zagrałam to całą sobą - Mało to sensowne, wręcz nonsensowne – skarciłam siebie, za ten wybryk
Ps. Codziennie się katuję myślami o nim…wiem, że to nonsensowne W zaistniałej sytuacji, czyli jego związku z świętą kobietą, bezcelowe jest szukanie sposobu na kontakt…wiem to ja, jednak serce nie chce o tym słyszeć. Kochane moje blogowiczki. Powoli brakuje mi sił. Proszę pomóżcie. Co powinnam czynić w tej sytuacji?
Ps 2. Wiem, że zamieniam się w żałosną kreaturę, jednak nie spocznę dopóki sytuacja z K jak Kamil nie będzie wyjaśniona. Czuję że upadam coraz niżej. Nie boję się jednak upadku, jeśli on wytłumaczy mi, że jest szczęśliwy, boję się upadku nie mając nic wyjaśnionego….

12 komentarzy:

  1. mówiąc co czujesz, przynajmniej nie będziesz sobie później wypominać, że tego nie zrobiłaś.
    lepiej żałować, że się zrobiło, niż żałować, że się nie zrobiło - dużo w tym prawdy. ;)

    boisz się upadku z niewyjaśnień? więc tym bardziej Twój stanowczy krok może wyjaśnić sytuację, czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie! Jeśli on nie umie się zachować jak dorosły, pokaż mu jak się to robi - wyjaśnia pewne ważkie kwestie :) ja tak zrobiłam, na mym blogu opisałam i jestem z siebie dumna ;-) pozdrówka czekoladowe!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja myślę, że statek "K jak Kamil" już odpłynął. Jest zaręczony, nie pali się do kontaktu. Czy naprawdę potrzebujesz, żeby powiedział Ci w twarz, że jest szczęśliwy z inną?

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje motto,którym się kieruję juz od jakiegoś czasu to po prostu ''szczęśliwa singielka'',która nie boi się stawiać życiu czoła w pojedynkę,idzie z podniesioną głową,bo po co komu ktoś,przez kogo są tylko same nieprzyjemności,niedomówienia,brak wolności i samorealizacji(może na początku jest fajnie,ale z czasem związki,moim skromnym zdaniem,są ukierunkowane na rutynę,brak zadowolenia z własnego towarzystwa itd.)
    A śniadanko w smaku jest...owsiane;),za sprawą dość intensywnych w samku wiśni i przypieczonych orzechów,staje się nawet zjadliwą kompozycją smakową;),pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. ;) a znasz takie pojęcie jak Czas? Daj go sobie troszkę :) w miłości nic na siłę...

    P.S. Singielko :) witam Cię u siebie, owszem... nasze ;) miło kupować sobie ładne rzeczy... jednak dzięki temu stajemy się często próżne niestety... choć przynajmniej nad tym mogę zapanować... jaką kupię sobie sukienkę ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. galdranorn i Aurora
    Chcę, bardzo chcę tę sytuację wyjaśnić raz na zawsze...ale, ale, ALE...obawiam sie, że naruszę jego prywatność-nagadując go kolejną wiadomościa...
    Kulka
    TO JAK CIOS POMIĘDZY OCZY, ale wiesz co? MASZ RACJĘ! Dam sobie spokój...na razie
    Monisia
    Gdzies tam, myślę tak samo jak Ty...
    Mała Mi
    Czas, zostawię by biegł swoim torem...=)

    OdpowiedzUsuń
  7. Spokojnie, na wszystko przyjdzie pora ;) Przeczytałam co piszą dziewczyny i czasem warto walczyć, ale nie jestem fanką wchodzenia w cudzy związek z buciorami, szczególnie jeśli jest to związek dość poważny (a narzeczeństwo tak traktuję).

    OdpowiedzUsuń
  8. Po rozstaniu tak jakoś wzrasta zainteresowanie mężczyznami, wiem to bo sama to przechodziłam;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. an interesting blog!

    would be a pleasure if you visit me on my blog too!
    xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Drogie blogowiczki
    Zostawiam ten temat...w mojej głowie zapisała się myśl: skończ z Nim!
    Nie wiem czy to dobrze, czy źle...
    Postanowienie: czekam, aż sytuacja sama ruszy=) DZIĘKUJE

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj,
    wiem, że notka jest stara i odświeżanie jej swoim komentarzem to nie jest coś mile widzianego, ale jakoś nie mogłam się powstrzymać - wybacz.
    Kiedy człowiek kończy związek, a zawsze jest tak, że jedna z osób przestaje "kochać" jako pierwsza, a ta druga nie ma o tym zielonego pojęcia; to właśnie ta druga będzie cierpieć.
    Pustka oraz samotność jaką się odczuwa posuwa do tego by odświeżyć stare znajomości, romanse. Tylko, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, że przez ten czas, kiedy byliśmy w związku stare romanse i znajomości pokrył kurz a osoby, o których myślimy dawno już o nas zapomniały i ułożyły sobie życie. To jest trochę jak wyciąganie starego cukierka spod łóżka. Jeśli aktualnie nie ma się nic słodkiego w domu to kusi niesamowicie, ale z drugiej strony - ten cukierek leżał tam przez X czasu, jest brudny, zakurzony i pełny różnych żyjątek...
    Pomyślałaś, co by było gdyby on się odezwał? Jak byś się czuła gdybyś rozwaliła komuś związek? Albo czy Ty w ogóle czułabyś coś do niego? Hipotetycznie - on zostawia dziewczynę i zaczyna spotykać się z Tobą, a Ty po pół roku stwierdzasz, że to jednak nie to...
    To jest okropne.
    Najgorsze są wieczory, kiedy kładziesz się do łóżka i dopada melancholia i tęsknota, wtedy szuka się kogokolwiek kto by utulił te uczucia. Wtedy też pod wpływem impulsu pisze się do większości byłych czekając na odpowiedź... Rano zaś się tego żałuje.

    Trochę to chaotyczne, ale - pamiętaj, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki - znajdź nową, ale nie cofaj się i nie wracaj do staroci. To tak jakbyś mając nową sukienkę od Prady poszła do lumpeksu odebrać starą, którą tam zostawiłaś ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń