wtorek, 26 lutego 2013

PÓJDĘ JUŻ SOBIE

Dotarłam do pozycji ZEN (w moim stanie, zdezorientowanie to pozycja ZEN) Mam do dyspozycji niewiele informacji faktycznych, poza informacjami zawartymi w internecie. PASUJE. Nie mam już siły. Zresztą i tak nie dam mu klapsa za kłamstwa albo bynajmniej placka w twarz... 
Czuje jakbym wyszła ze swojego ciała i przyglądała się z boku z niedowierzaniem "Ta dziewczyna jest realna?"
Nie tak wyobrażałam sobie swoje życie. Wszystko idzie nie tak. 

czwartek, 21 lutego 2013

ŻAŁOBA vs ZŁOŚĆ

Zaczyna się bitwa: żałoba vs złość
Coraz częściej mam nieodparte odczucie, że Mr. High był wyposażony nie tylko w syna, ale i w żonę, co więcej tworzyli rodzinę i mieli się dobrze...Nic nie jest potwierdzone, ale chyba dość się oszukiwałam...
Ok, ładunek emocjonalny podczas naszej znajomości był wysoce niebezpieczny, ale nie mogę się pogodzić, że w takich okolicznościach dowiedziałam się prawdy (?) Czułabym się po prawdzie lepiej, gdyby nie wymyślał bajek, o tym jak to jest pełnoetatowym, samotnym ojcem. Mógł przemilczeć temat i tak nigdy nie pytałam - nie potrafiłam.

- Wiesz, że teraz nie możesz się na Niego gniewać? - opanowuje Sis - Co ja plotę!? MOŻESZ! - natychmiast poprawia

poniedziałek, 18 lutego 2013

ZNAKI OSTRZEGAWCZE...ZAWSZE PYTAJ

Wczoraj Asja została u mnie. Po tym wszystkim, nie wyobrażałam sobie pozostania sam na sam, ze sobą. Rozprawki w stylu: wiary w prawdomówność mężczyzny podsumowałyśmy:
- Przed każdą kolejną randką będę zlecać dokładny wywiad na temat kandydata
- I zawsze żądaj zaświadczenia że nie są nosicielami HIV ani nie chorują na żadną chorobę przenoszoną drogą płciową poza tym historie kredytową, wypis aktu stanu cywilnego... - wyliczała Asja
Kiedy wyprawiłam Ją do domu... Zapaliłam świeczkę i zaczęłam się zastanawiać. Teraz czynię to samo, wciąż i wciąż, wciąż i wciąż, wciąż i wciąż, wciąż i wciąż, WCIĄŻ I WCIĄŻ NA NOWO.
Nie wierzę w to, co zobaczyłam wczoraj. Pokładam nadzieję w tłumaczenia taty, traktujące słowo "ŻONA" jako, że tak wypadało określić matkę Jego syna...Na internecie nie ma żadnej wzmianki o stanie cywilnym. Zdjęcia, komentarze i wszystkie posty (często dodawane) świadczą jakoby był samotnym ojcem. O co chodzi? 
Nie jestem w stanie nic wykrztusić, oprócz "TO NIEMOŻLIWE! TO NIE MOŻE DOTYCZYĆ MNIE, nie mnie, nie mnie, NIE MNIE!"
Miałam Ci tyle do powiedzenia! Znowu nie pozwoliłeś dojść mi do głosu! Dobrze, wiem, że nie powinnam się już dziwić...przecież zawsze tak się działo, kiedy chciałam porozmawiać poważnie-nad wyraz upodobałeś sobie spontaniczność i niespodzianki. To niesamowite, że potrafiłeś mnie zaszokować w takich okolicznościach, kiedy stałam już nad Twoim grobem. Tak, ponownie udało Ci się mnie zaskoczyć...SAIL

niedziela, 17 lutego 2013

POŻEGNANIE, ŻONA, WHAT THE FUCK!

"Co się odwlecze, to nie uciecze"
Z uwagi na fakt iż moja zażyłość z Mr. High zakończyła się po kilku spotkaniach, nie miałam kontaktu z Jego bliskim otoczeniem. Z tego tez powodu nie zostałam poinformowana o śmierci i pogrzebie. Kilkanaście dni po katastrofie i do mnie w końcu dotarła ta wstrząsająca wiadomość. Stało się to przypadkowo, odczytując ostatnie wiadomości które do mnie wysłał...

Czułam silną potrzebę pożegnania się. 
Napisałam wiadomość do jednego z Jego kolegów (Bóg zapłać za facebook) z prośbą o podanie adresu i miejscowości gdzie spoczywa. Miejsce okazało się być sporo oddalone od mojego miejsca zamieszkania toteż wspomogłam się kierowcą - tatą. Razem ze mną wybrała się też Asja-nie wyobrażam sobie bym w takiej chwili dała radę bez Niej.
Bez większych problemów dojechaliśmy pod kościół, do którego przylegał cmentarz. Rozdzieliliśmy się, by znaleźć miejsce spoczynku Mr. High. Ja idąc środkiem i po raz kolejny odczytując nieznane mi nazwisko, zaczęłam rodzić nadzieję, że to wszystko jest bujdą, nieprawdą. Zaraz pewnie wyskoczy i powie, że to tylko głupi żart... Z każdym kolejnym krokiem zaciskałam mocniej kciuki, by tylko nie wypatrzyć... Niedługo potem, ZNALAZŁAM. Praktycznie w samym środku. Nie mogłam uwierzyć. To jednak prawda...Zmarł przeddzień swoich trzydziestych urodzin.
NIE MOGŁAM UWIERZYĆ, ŻE JESTEM TUTAJ...TAK BLISKO
Kiedy dołączyli do mnie: tata i Asja odpaliłam znicz. Trzymając Go jeszcze w ręku, tata odsłonił wstążkę pożegnalną: "OSTATNIE POŻEGNANIE OD MATKI, ŻONY I SYNA"
po czym Nas zostawił. Zalałam się łzami jednocześnie nie potrafiąc przestać się śmiać. ZAŻENOWANIE.
- Czy ja jestem aż tak naiwna!? - pytałam wciąż i wciąż
Świat zaczął iść innym torem. Nie pamiętam nawet kto i kiedy położył znicz. Miałam przygotowaną mowę, którą wygłoszę w modlitwie. MIAŁAM CAŁY PLAN POŻEGNANIA. NIC Z TEGO! Stałam nieruchomo nie mogąc uwierzyć w to jedno słowo: ŻONA. 

Wiedziałam, że istnieje jakaś kobieta skoro jest syn...ale ŻONA? 
Wizytą w jego rodzinne strony chciałam zakończyć pewien etap... ale ŻONA? Wiem, że to nie ma już znaczenia. Wiem, też, że nigdy nie zapytałam wprost...chociaż poznałam przypowieść o tym jak rozstał się z Kamilą (nie pieczętował ją jednak oznaką: dziewczyna, matka mojego syna-po prostu Kamila) wiec oficjalnie mnie nie okłamał? ŻONA?! 
Kiedy minęłam drzwi cmentarzyska emocje wzięły nade mną górę, rozrosły się do niebagatelnych rozmiarów. Szlochałam jak bóbr. ŻONA?! Skoro wiem, że nie ma to już znaczenia,to dlaczego tak okrutnie zabolało? 
Wsiadając do samochodu, musiałam się wytłumaczyć tacie. Tacie, tradycjonaliście, który przywiózł córkę na ostatnie pożegnanie przyszłego-niedoszłego, który w rzeczywistości okazał się mężem innej kobiety. 
- Nie oceniaj Go, skoro nie może się już wytłumaczyć - zaczął kiedy próbowałam przebić się przez łzy - Coś mi nie pasuje. Młodzi ludzie-żona zazwyczaj kupuje własny wieniec... Może być i tak, że Jego matka zamówiła wieniec i kazała tak Go opisać, ze względu na ludzi. Skoro był wnuk, to co by sąsiedzi powiedzieli. Wypadało napisać żona. 
WYPADAŁO NAPISAĆ ŻONA?

sobota, 16 lutego 2013

TYLE MAM CI DO POWIEDZENIA !

Przez cały czas - niezaprzeczalnie przykrótki czas (który był Nam dany), oddawaliśmy się ZNAJOMOŚCI w moich rodzinnych stronach. 
Jutro odwdzięczę się. Tym razem ja odwiedzę Ciebie.
Tyle mam Ci przecież do powiedzenia!

czwartek, 14 lutego 2013

KOSMOS W MOJEJ GŁOWIE

Usilnie byłam przekonana, że internetowe wiadomości, to bura forma przekazu. Zmieniłam zdanie 
Weźmy pod lupę portal na którym większość z Nas ma profil (dzisiaj, tylko to po Nim pozostało) Za jego pośrednictwem dowiedziałam się o tragedii i w końcu...przeczesuje profil poznając Mr. High, po prostu. Za każdym razem karcę się. WTEDY... niesłychanie mi przeszkadzało informowanie o tym gdzie jedzie, co robi, co je... dzisiaj dziękuje mu za to. Takim chcę Go pamiętać:  super tata, entuzjasta życia i cichy wielbiciel. 
To dramatycznie zabawne jak człowiek nie docenia świata. 
Byłam zajęta sobą (dręczącymi mnie wspomnieniami) by na chwilę się zatrzymać, zapytać, zapewnić i podtrzymać znajomość. Nie jestem zła na siebie, ale żołądek obraził się na mnie, podobnie jak głowa. ABSTRAKCJA. KOSMOS. 


"Haniu, nadal możesz rozmawiać z babcią, mówić "dzień dobry" kiedy się budzisz, "dobranoc" kiedy kładziesz się do łóżka. Możesz też machać rączka do nieba, nawet wysłać laurkę...Spróbuj Haniu" - słowa Sis o jej młodej podopiecznej, która przeżywa tragedię, przeszyły mnie od środka.

Wierze, że kiedy zapalam wieczorem świeczkę, On uśmiecha się do mnie, z góry...

środa, 13 lutego 2013

DLACZEGO !?

Masochistka. 
Czytam Jego ostatnie słowa - skierowane w moją stronę. NIJAK NIE POTRAFIĘ TEGO OGARNĄĆ... 
...wolałam opisywać na blogu swoje domniemania, zamiast prowadzić damsko-męską konwersację. 
Kobiecy imbecylizm nie zna granic, ba
imbecylizm Jedynej singielki w mieście nie zna granic. 

Dlaczego nie zadawałam mu pytań !? 
Dlaczego nie odpisywałam na Jego wiadomości !?
Dlaczego DO CHOLERY tak zacnie unosiłam się dumą !?  



"Po wcześniejszych doświadczeniach, miała Pani prawo nie ufać" 
Naturalnie.
Miałam prawo, 
ale mogłam sobie darować,
skoro za każdym razem czułam "motyle w brzuchu".
NAPRAWDĘ, MOGŁAM SOBIE DAROWAĆ!

poniedziałek, 11 lutego 2013

UKOJENIE. NUTKA.

W pracy uśmiecham się. Nie chcę pytań, odgrzebywania wspomnień, ckliwości, pocieszania, tulenia. 

Dzisiaj, jak co dzień wracałam do domu pieszo. Podjechał samochód, w którym siedziała klientka zajęć których prowadzę. Kiedy zaproponowała podwiezienie, zgodziłam się. Zaczęły się opowieści... 
P Ę K Ł A M. Było mi wstyd. Wychodzę z przeświadczenia, że prywatne strapienia nie są wskazane w kwestii pracy. Moja klientka zaskoczyła mnie. Podarowała piękne słowa. 


"Kiedy umiera ktoś starszy łatwiej się pogodzić, bo to naturalna sprawa, ale kiedy umiera ktoś młody, co całe życie ma przed sobą to zastanawiamy się nad sensem tej śmierci...Wszyscy pocieszają, a tak naprawdę żadne słowa nie mają tak wielkiej siły, by pomóc. Należy to przerobić w sobie..."





Przed chwilą otrzymałam sms od Niej... 
"Trzymam za Panią- życzę siły i światła które pozwoli zrozumieć i pogodzić się z tym stanem, aby mogła Pani z optymizmem patrzeć w przyszłość"

Ukojenie. Nutka.

piątek, 8 lutego 2013

DOROSŁOŚĆ? NIE, DZIĘKUJE!

Zaraz północ.
Ja już doskonale wiem, że to będzie kolejna z tych nocy...
Czy te tabletki usypiające to jakiś pic na wodę, fotomontaż?
Jestem bezsilna. 
Bezgranicznie. 
Noc kiedyś posiadała magiczny guzik z napisem SEN. 
To było kiedyś. 
Jestem zmęczona. 

Nie chcę być dorosła Nie potrafię być dorosła. Jestem przerażona i 
...dorosła. 
Czy tak wygląda dorosłość?

czwartek, 7 lutego 2013

TAK JAKBYŚ NADAL BYŁ

Wysłałam Ci życzenia urodzinowe sms'em 
i kilka innych bzdur. 

Tak jakbyś nadal był. 

środa, 6 lutego 2013

CZY MOGĘ PROSIĆ O TABLETKĘ, KTÓRA ZAAPLIKUJE U MNIE BRAK UCZUĆ?

Nie chcę już alkoholu, działa tylko doraźnie, chwilowo.
Cały czas mam ściśnięty żołądek. Jest mi niedobrze na samą myśl o tragedii (myśl ta, nie daje mi wytchnienia...ani...jednej...chwili...ani...jednej....) Wspomagam się środkami uspokajającymi i nasennymi naprzemiennie z przeciwbólowymi. Niestety...niewiele mają wspólnego z właściwościami opisanymi na ulotce.
Jego syn. Nie potrafię sobie wyobrazić jak ten maluch sobie radzi.

A MOŻE TO ŻART?

wtorek, 5 lutego 2013

PŁACZKĘ/ŻAŁOBNIKA WYNAJMĘ...

Niestety, nie jestem silna. Muszę być silna. 
W mojej bajce idealnym ukojeniem było by zatrzymanie świata, po to by zapłakał razem ze mną. Nie ważne, czy były by to wynajęte "płaczki", czy zupełnie szczere łzy. POTRZEBUJE OKRYCIA SIĘ NIMI OD STÓP DO GŁÓW! Świat skazuje jednak na ciągły bieg...tutaj nie ma miejsca na załamanie...
Dzisiaj jadąc samochodem do pracy nie mogłam powstrzymać się od animacji, obrazując przebieg zderzenia czołowego z tirem(Mr. High nie miał szans) Głowa mi pękała, ale co z tego? Kiedy dotarłam do celu podróży-miejsca pracy, musiałam potraktować swoją twarz uśmiechem, przyklejając go sobie i wyjść do ludzi...
Nie jestem silna. Muszę być silna.

poniedziałek, 4 lutego 2013

PROJEKT "AMNEZJA"

Już wiem dlaczego ludzie piją do nieprzytomności. 
Wczoraj przydarzyła mnie się suta zakrapiana impreza w towarzystwie Sis i Panny Bzyczek. Piłam. Śmiałam się. Piłam. Płakałam. Piłam. Żartowałam. Piłam. Krzyczałam. Piłam. Przeklinałam  Piłam. Tańczyłam. Piłam. Piłam. Piłam...zadzwoniłam do Niego...
"PRZEPRASZAMY. WYBRANY NUMER NIE ISTNIEJE" 

piątek, 1 lutego 2013

MR. HIGH - NIEWYPOWIEDZIANE

Tak bardzo pragnę, aby telefon zadzwonił...abyś z tą samą spontanicznością i sporą dawką ADHD dezaprobaty w temacie powiedział: TO ŻART! *
Po raz kolejny analizuję każdą wspólną chwilę, każdą rozmowę, każdy żart, każde spojrzenie. To były zdecydowanie za krótkie, aczkolwiek ekscytujące chwile.
Obraz Twój budowałam na namiętności jaka Nas połączyła już na pierwszym spotkaniu. Obraz Twój miał też podwaliny mojego domniemania. PRZEPRASZAM. POWINNAM O WSZYSTKO PYTAĆ...
Już na pierwszym spotkaniu zapewniałeś o uczuciu, ja nie byłam w stanie wykrztusić z siebie żadnego zapewnienia. WYBACZ, ja tak bardzo bałam się kolejnego odrzucenia...

Mam tylko cichą nadzieję, że dobrze odczytałeś moje ciało, które samo Ci odpowiadało. Chyba nie do końca, skoro naszą zażyłość zamieniłeś na wiadomości w cyberprzestrzeni. Tak, sama jestem sobie winna.
Napisałeś dzień przed wypadkiem. Nie odpisałam...
Byłeś wspaniałym ojcem. Przepełniała Cię duma kiedy wypowiadałeś: "ojcem na pełny etat-nie weekendowym" Dbaj o Młodego nadal. Teraz jak nigdy wcześniej potrzebuje Ciebie...
Twój ostatni post dotyczył właśnie synka, znów zachorował-potrzebowałeś chwili odpoczynku-nie dostałeś wolnego.
Widziałam w Tobie najszczerszą pasję, przemęczenie, mnóstwo red bulla...
Kiedy mówiłam: Skup się na drodze! Ty zaczynałeś opowiadać o życiu na czterech kółkach, o tym jak codziennie przemierzasz setki kilometrów, o tym jak nic nie jest w stanie Cię zaskoczyć na drodze. Kochałeś jazdę. Sail!
Winny jest świat...pędzący bez opamiętania.
* Kto by w ten sposób żartował?