piątek, 2 stycznia 2015

JEDYNA ŻONA W MIEŚCIE

Drugi etap oficjalnie uważam za otwarty:
Jedyna żona w mieście, 
czyli rzecz o tym co następuje po odnalezieniu swojej połówki LICZI 

Spotkajmy się pod nowym adresem 
KLIK ----> JEDYNA ŻONA W MIEŚCIE

piątek, 17 października 2014

END

Znalazłam mojego mężczyznę,
wybrałam idealną sukienkę ślubną,
za "kilka chwil" powiem TAK
TAK właśnie kończy się moja historia,
historia JEDYNEJ SINGIELKI w MIEŚCIE.
Dziękuje, że byłyście (nawet byliście ;)) ze mną,
Wasza obecność w cyberprzestrzeni była nieoceniona.
HAPPY END niech będzie z WAMI !
Piszcie o swoich doświadczeniach, będę tutaj zaglądać.

piątek, 12 września 2014

PEWNA NIE-DOGODNOŚĆ

Z cyklu: CZASAMI NIE POZNAJĘ SIEBIE/ZWIERZENIA KOBIETY PRAWIE TRZYDIESTOLETNIEJ
My kobiety, wiemy jak powinnyśmy wyglądać (czasopisma) wiemy jak powinnyśmy się zachowywać (poradniki) jednak życie, sytuacje w jakich zostałyśmy postawione weryfikują te teorie.
Przez ostatni rok oddawałam się nie tylko miłosnym, ale i kulinarnym uniesieniom. Mój osobisty narzeczony to jedyny osobnik (w moim otoczeniu) płci męskiej, ktory potrafi odnaleźć się w kuchni w sposób PRZE-FUCKING-PYSZNY! Grzechem byłoby nie wykorzystywać tej sytuacji.
JEM ZDROWO, kiedy jem zdrowo, ĆWICZĘ, kiedy ćwiczę, nie ODMAWIAM SOBIE SŁODKOŚCI, kiedy mam na nie ochotę.
Może i nie jestem sztandarową panną młodą(?): dwa miesiące przed wielkim dniem, nie mam wybranej sukni, za to kilka kilogramów na plusie. Kilka lat temu przeszłabym rzetelnie na dietę, rozpoczęłabym ćwiczenia przynajmniej 8 x w tygodniu (?) BYŁABYM FIT NARZECZONĄ i zapewne o tym byłby mój nowy blog...
Dzisiaj, TU I TERAZ moje kilogramy mają się bardzo dobrze.
ja też ;)
Tylko dlaczego czuje się w obowiązku tłumaczenia?

czwartek, 4 września 2014

SALON SUKIEN ŚLUBNYCH PODEJŚCIE: 1,2,15...

Zagnieżdżanie się przed laptopem i z uporem maniaka wlepianie oczu w pudło z napisem TLC - to moje nowe hobby.
"ŚLUB NA MIARĘ"
"ŚLUBNA GORĄCZKA"
"ŚLUBNE POGOTOWIE RANDY'EGO"
"SALON SUKIEN ŚLUBNYCH"
Byłam przekonana, że dzięki telewizyjnemu "doświadczeniu" będę wiedziała jakiej sukienki szukam.
Nic bardziej mylnego.
Odwiedzam salony ślubne i NIC. Ciągle chcę czegoś innego, czegoś więcej żądam.
NIE NADAJE SIĘ NA PANNĘ MŁODĄ.
 
 
 

piątek, 22 sierpnia 2014

BESTSELLEROWE PANNY-DAWNO-MŁODE

A jednak stało się, zdradziłam mojego osobistego narzeczonego?!
Była sielanka: ogromna ilość arbuza, wanilia, świeża mięta, vodka i sok limonkowy = zupa arbuzowa nie wstrząśnięta, a lekko zmieszana przez moje dwie osobiste dziewczyny. Jedna nieszczęśliwa w małżeństwie, druga darząca męża uczuciem silniejszym niż w dniu ślubu. Jedna idąca utartą drogą przez jej matkę, babcię i prababkę, druga-artystka krocząca z duchem kobiecości, od początku ucząca lubego poprawnego zachowania zarówno w kuchni jak i sypialni.

Sącząc drinka shake'owanego z doświadczeniami dziewczyn, wpadłam w pewną strefę bojaźni. Zaczęłam niepokoić się chwili, kiedy to będę musiała w końcu ściągnąć suknie przejrzyście białą-ślubną, AUĆ! Czy czas odciśnie na Niej swoją pieczęć, czy zżółknie, czy nie za bardzo się pognie, czy będą próbować dobrać się do Niej mole, czy zmieszczę się w Niej za kilka lat?
i wcale nie mam na myśli materiału sukienki...
Podpowiedzi z ust doświadczonych panien-dawien dawnych-młodych wychodziły jak z bestsellerowego poradnika, dopóty, dopóki Pan Młody nie wrócił.
Ocucił, przytulił, "wybaczył skok w bok" i zaprowadził do raju...bez blichtru sukienki - strój z wybiegu Adama i Ewy był zanadto wystarczający.

środa, 20 sierpnia 2014

KIEDY JAK NIE TERAZ!

Lubię oglądać zdjęcia Caroliny i jej ślicznej córeczki, które to ochoczo umieszcza na portalu społecznościowym. Od roku komentuję każde zdjęcie, ciesząc się jej szczęściem. Nie dane mi było jednak jeszcze pogratulować osobiście. Mini wyprawka dla jej "małej pszczółki"  leży na dnie mojej szafy...
Ukochany Caroliny pewnego dnia stwierdził "Teraz powinnaś zmienić otoczenie. Powinnaś znaleźć nowe koleżanki, babiniec z bobasami"
I tak też się stało.
Niektóre osoby z naszego kręgu "dola-nie-dola bycia singielką" nie są w stanie wybaczyć jej braku kontaktu.
Ja też byłam zaskoczona...ale, ale, ALE - DO CZASU
nie mogę więcej z siebie wydusić...
przecież sama żyję w przeświadczeniu celebrowania każdej chwili z moim osobistym narzeczonym
niejednokrotnie za cenę czasu z moimi bliskimi-znajomymi.
Osobisty narzeczony nie ingeruje celując DOBRE-NIE DOBRE TOWARZYSTWO, ja sama wiem z kim chcę spędzać czas.
Kiedy, jak nie TERAZ?

 

wtorek, 19 sierpnia 2014

CO ZA SŁODKO, TO NIE ZDROWO!?

Oj, przyznaje, ostatnio gęsto bywa u mnie  "za słodko",
i i iiiii
i wcale nie mam na myśli czekolady!