piątek, 22 sierpnia 2014

BESTSELLEROWE PANNY-DAWNO-MŁODE

A jednak stało się, zdradziłam mojego osobistego narzeczonego?!
Była sielanka: ogromna ilość arbuza, wanilia, świeża mięta, vodka i sok limonkowy = zupa arbuzowa nie wstrząśnięta, a lekko zmieszana przez moje dwie osobiste dziewczyny. Jedna nieszczęśliwa w małżeństwie, druga darząca męża uczuciem silniejszym niż w dniu ślubu. Jedna idąca utartą drogą przez jej matkę, babcię i prababkę, druga-artystka krocząca z duchem kobiecości, od początku ucząca lubego poprawnego zachowania zarówno w kuchni jak i sypialni.

Sącząc drinka shake'owanego z doświadczeniami dziewczyn, wpadłam w pewną strefę bojaźni. Zaczęłam niepokoić się chwili, kiedy to będę musiała w końcu ściągnąć suknie przejrzyście białą-ślubną, AUĆ! Czy czas odciśnie na Niej swoją pieczęć, czy zżółknie, czy nie za bardzo się pognie, czy będą próbować dobrać się do Niej mole, czy zmieszczę się w Niej za kilka lat?
i wcale nie mam na myśli materiału sukienki...
Podpowiedzi z ust doświadczonych panien-dawien dawnych-młodych wychodziły jak z bestsellerowego poradnika, dopóty, dopóki Pan Młody nie wrócił.
Ocucił, przytulił, "wybaczył skok w bok" i zaprowadził do raju...bez blichtru sukienki - strój z wybiegu Adama i Ewy był zanadto wystarczający.

środa, 20 sierpnia 2014

KIEDY JAK NIE TERAZ!

Lubię oglądać zdjęcia Caroliny i jej ślicznej córeczki, które to ochoczo umieszcza na portalu społecznościowym. Od roku komentuję każde zdjęcie, ciesząc się jej szczęściem. Nie dane mi było jednak jeszcze pogratulować osobiście. Mini wyprawka dla jej "małej pszczółki"  leży na dnie mojej szafy...
Ukochany Caroliny pewnego dnia stwierdził "Teraz powinnaś zmienić otoczenie. Powinnaś znaleźć nowe koleżanki, babiniec z bobasami"
I tak też się stało.
Niektóre osoby z naszego kręgu "dola-nie-dola bycia singielką" nie są w stanie wybaczyć jej braku kontaktu.
Ja też byłam zaskoczona...ale, ale, ALE - DO CZASU
nie mogę więcej z siebie wydusić...
przecież sama żyję w przeświadczeniu celebrowania każdej chwili z moim osobistym narzeczonym
niejednokrotnie za cenę czasu z moimi bliskimi-znajomymi.
Osobisty narzeczony nie ingeruje celując DOBRE-NIE DOBRE TOWARZYSTWO, ja sama wiem z kim chcę spędzać czas.
Kiedy, jak nie TERAZ?

 

wtorek, 19 sierpnia 2014

CO ZA SŁODKO, TO NIE ZDROWO!?

Oj, przyznaje, ostatnio gęsto bywa u mnie  "za słodko",
i i iiiii
i wcale nie mam na myśli czekolady!



 

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

ROK PÓŹNIEJ part II

Jedyna Singielka w Mieście była dla mnie niczym niekończąca się opowieść.
Każdy dzień, był drzwiami do tych samych, samotnych nocy - bez względu na babiniec jaki mnie otaczał czy mężczyzn jakich podsuwał mi los.

Teraz już wiem, że kobieta czasami potrzebuje mocnego kopa, bo sama nie jest w stanie się obudzić ze snu jaki sobie utkała (Ja oberwałam tak mocno, że przez ponad dwa lata nie umiałam się otrząsnąć. Wynikiem czego jest ten dziennik)
Dzisiaj nie wracam do przeszłości, nie potrafię przeczytać ani jednej notatki tutaj zawartej,
nie żałuję jednak niczego, niczego bym nie zmieniła, to lekcja którą po prostu musiałam przejść.

JESTEM PO PROSTU SZCZĘŚLIWA i
stoję przed nie lada wyzwaniem,
S-U-K-N-I-A Ś-L-U-B-N-A.
To jest dopiero szukanie igły w stogu siana!*
*oby trwało nieco krócej niż czekanie na mojego osobistego lubego ;)
 

czwartek, 14 sierpnia 2014

ROK PÓŹNIEJ...

BIEGNĘ W (dotąd mi) NIEZNANE...
Podpisano:
Jedyna (już nie) Singielka w Mieście.

odezwę się....
wkrótce