środa, 20 czerwca 2012

MOJA RZECZYWISTOŚĆ, JEGO LONDYN - MR.VOYAGE

Wraz z końcem mojej wersji bajki "Alicja w krainie czarów" (Singielka w krainie abstrakcji) wróciłam do rzeczywistości. Mój realny świat ma na imię Mr. Voyage. Jest starszy ode mnie ponad 10 lat i od ponad roku mieszka w Londynie. Znam go z widzenia, z pracy, z zdawkowego "Cześć", z czasów kiedy mieszkał w Polsce. Od kilku miesięcy jestem jego "Księżniczką" (Do cholery! Spróbuj wbić do łba!Ja na imię, singielka od kołyski mam!). Nasz kontakt sprowadza się do rozmów wirtualnych, przy dobrych wiatrach - także telefonicznych.
Czasami mam nieodparte wrażenie, iż Mr. Voyage zapomniał skąd pochodzi. On sam nie wyprowadza mnie  z tego przekonania. "Po co mi znajomość języka, którym może posługuje się jakieś 40mln ludzi. Lepiej poznać język którym władają ludzie prawie na całym świecie:) " Nie potrafię się nadziwić, że tak bezproblemowo przekreśla język, który dal mu zapewne wiele radości, wzruszeń, wspomnień...czemu oczywiście daje upust.  Próbuję zrewidować jego przekonania, On jednak brnie w swój świat: "Nie wiem czy mam jakieś dobre wspomnienia. Jedyne co mi dał to praca na trzy etaty, 7 dni w tygodniu i kredyty...chociaż, teraz jestem zadowolony, bo mogę z Tobą się kontaktować w tym języku. Tak, to jest powód dla którego ciesze się, ze go znam" Czyż to nie uroczy komplement? Chyba dodam go do najbardziej wyszukanych pochlebstw jakie usłyszałam od płci męskiej.

Padło sporo słów, Mr. Voyage dopowiedział swoją część i takim sposobem postanowił, że uczyni wszystko bym zamieszkała z Nim w Londynie. W celu bliższego poznania, w czasie Wielkanocy zaprosił mnie do siebie . Grzecznie odmówiłam, wyjaśniając, że nie stać mnie na taką podróż. Mr. Voyage ZA WSZYSTKO P Ł A C I! Znowu tłumaczę, że wystarczająco długo pracowałam, by odzyskać niezależność, nie mogę stracić jej, nawet na chwilę.
W tym momencie przyznam się bez bicia: MOIM MARZENIEM ZAWSZE BYŁO OSIEDLIĆ SIĘ W ANGLII, W LONDYNIE.
Kiedy jednak zrobiłam zestawienie siebie samej, doszłam do zaskakującego wniosku: JUŻ NIE PRAGNĘ LONDYNU!
CO JEST DO JASNEJ CHOLERY!
Na domiar wszystkiego, doprowadza mnie do szału, kiedy w kółko powtarza o znajomości języka w komunikatywnym stopniu ("FLUENT"). Podsyła mi strony, grupy które mają pomóc mi "rozwinąć skrzydła". Wiem, że to ambitne, ale chcę krzyczeć! Mam mnóstwo problemów, praca, mieszkanie, studia, życie uczuciowe...gdzie nie spojrzę FUCK!...nauka języka to ostatnia rzecz o jakiej jestem w stanie obecnie myśleć.

W chwili, kiedy jak promyk nadziei na horyzoncie pojawił się Mr. Króliczek odstawiam tysiące kilometrów na półkę. Oddycham  z ulgą. Poświęcam się MANIAKALNIE nowej znajomości...Tak, bardzo chciałam, by to właśnie Mr. Króliczek tutaj, na POLSKIEJ ziemi, okazał się tym JEDYNYM....niestety bajka skończyła się bez HAPPY END'u. Auć!

A Mr. Voyage? W tym czasie, traktowałam go trochę jak powietrze. Przez kilka chwil uniesienia Mr. Króliczkiem, był przeźroczysty. Swoją nieobecność podczas naszych 'pisanych rozmów' tłumaczyłam "burdelem w mojej głowie", co nie było do końca kłamstwem. Panna Przybita, to ja. Trudno poukładać sobie sensownie fakty, kiedy:
Tak naprawdę nie chce przeprowadzać się do mężczyzny, którego znam tylko z widzenia. Nie mam ochoty rzucać całego swojego życia, tak skrupulatnie budowanego po rozstaniu z Panem X. Nawet jeśli nie ma Ono poważnych fundamentów, to JEST MOJE!

Praca też jest moja, NAWET jeśli umowa kończy się wraz z nadejściem lipca.
Mieszkanie 
też jest moje, NAWET jeśli wynajmowane.
Studia też są moje, NAWET jeśli nie zaliczę semestru.
Miłość też jest moja, NAWET jeśli jest tylko nadzieją.
Mętlik urósł do niebagatelnych rozmiarów. Próbowałam wytłumaczyć delikatnie, że się nie uda, że nie chcę zostawiać swojego życia. Mr. Voyage nie chciał o tym słyszeć, twierdząc twardo: "Powiedziałaś, że chcesz zamieszkać w Londynie, wiec biorę to za pewnik" I takim sposobem, wkroczyło małe kłamstwo. Oznajmiłam, że przyjadę wg. planu na sierpień, jednak we wrześniu muszę wrócić do Polski, załatwić kilka spraw... i wracam do Niego. Prawda była jednak inna, o powrocie nie chcę słyszeć!
I stal się cud. Mr. Voyage pewnej nocy zadzwonił i powiedział, żebym się nie bała, żebym potraktowała tą podroż jako miesięczne wakacje, które z pewnością mi się należą. 

"27 lipca przyjeżdżam do PL, po Ciebie. 28 lipca jedziemy razem do LONDON. Jeśli narodzi się coś miedzy Nami, będzie miło i wtedy będziemy zastanawiać się co dalej"
" R A T U N K U! Nie chce jechać. Mr. Voyage właśnie oświadczył, że bukuje bilety i mam podać swoje dane. Rozłączyłam się" - Wiadomość tej treści wysłałam do Asji, mojej bliskiej znajomej, singielki z wyboru,
"Jeżeli masz takie wewnętrzne przekonanie, że nie chcesz jechać, to nie jedź. Widocznie Twoja podświadomość wie lepiej, i nie ma sensu się zmuszać. Może to jednak w Polsce jest to Twoje miejsce" - niemal natychmiast otrzymałam odpowiedź
Z samego rana zrelacjonowałam Sis, mojej współlokatorce co zrobiłam. Sama wydedukowałam, że moja kobieca intuicja zawiodła mnie tyle razy, że nie powinnam jej w ogóle słuchać. Sis, ze spokojem odpaliła netbooka, i zanim się spostrzegłam wysłałam swoje dane do Mr. Voyage.
Spróbuj, to tylko miesiąc - błysk w oku Sis, wydał się znajomy.


Jakkolwiek długo analizowałabym tę sytuację, nie otrzymam gotowej odpowiedzi. 

Jadę do LONDYNU! Jeszcze do niedawna o tym marzyłam HURRRA!...?
Rozpaczliwie poszukuję chociaż namiastki jasności myślenia.
Chyba upichcę sobie ciastka...w cukierni za rogiem

piątek, 15 czerwca 2012

NAIWNA ALICJA = NIE MA 'HAPPY ENDU' Z MR.KRÓLICZKIEM

To był najbardziej ekscytujący mecz mojego życia. Euro 2012, Polska-Grecja. Przyznaje, nie jestem zapalonym kibicem piłki nożnej, co więcej nigdy nie rozumiałam fenomenu "biegania za piłką".
Jako, że Mr. Króliczek (poznany kilka dni temu), ze względu na prace nie mógł kibicować, postanowiłam dla niego relacjonować na bieżąco posunięcia biało-czerwonych. Dodatkowo, Mr. Króliczek podgrzał atmosferę, zapowiadając, że jeśli Polska wygra, otrzymam całusa.
1:0 - w 17 minucie sprawiło, że oszalałam (a wyobraźnia już pisała historię "Co się wydarzyło zaraz po...")
1:1 -  myślałam, że rozniosę TV! (Yyyyy...nie mogłam się nadziwić samej sobie, iż tego typu emocje władają mną na poważnie)
2:1 dla Grecji - NIEeeee!
ufff SPALONY
1:1
"I nici z całowania. Eh"
"Za remis też jest buziak?" - zapytałam prawie w tym samym momencie, kiedy nadeszła jego wiadomość
"Nie. Ja miałem całować za wygraną. Każdy inny wynik Ty całujesz"
"Czuje się rozczarowana. Trzymajmy się faktów. Polacy wygrali w połowie, remis to spotkanie w połowie"
"To jest oszustwo!"
"To mnie aresztuj"

Umówiliśmy się na weekend.
Ja cała w skowronkach, W Y D E P I L O W A N A.
Trzy godziny przed spotkaniem, powód dla którego czuje się gładka jak 'pupcia niemowlaka' informuje mnie, że ma PROBLEM. Rzecz jasna, nie chce wytłumaczyć o co bliżej chodzi. Dzwonię do Niego, nie odbiera. Zdekoncentrowana, oznajmiam, że pragnę jasnych reguł, a nie niedomówień.
"Jeśli przemyślisz to i będzie chciał się spotkać to czekam" 
"Ja mam zakręcone życie. Nie podoba Ci się?"
"Gdyby tak było, dowiedziałbyś się pierwszy'
"Chcesz to wpadnij. Mam nadzieję, że będę w domu"

Zrozumiałam dosadnie.
"Myślisz, że kim ja jestem? Co za poniżenie..."

Emocje, które budzi we mnie Mr. Króliczek to czysta PARANOJA: 
niedowierzanie: Jak to możliwe, że historia rodem z komedii romantycznej dotyczy mnie?
fascynacje: Kto w dzisiejszych czasach stara się o numer telefonu do dziewczyny, którą zobaczył na zdjęciu?
totalne odrzucenie: Zupełnie nie mój typ i na dodatek młodszy!
urzeczenie szczerością: Pomimo młodego wieku nie myśli o imprezach, a o żonie i dziecku.
konsternacja: "Chciałbym by moja kobieta czekała na mnie z obiadem zanim wrócę z pracy"
zdumienie: Skąd zna tyle faktów z mojego życia?
ponowne oczarowanie: podczas wizyty w parku
namiętność: Ahhh, zbliżający się weekend: wino, pizza, film i...
rozczarowanie: Za każdym razem, kiedy się przed nim otwieram, On 'ucieka'
nienawiść:Jego fanaberie pojawiające sie w najmniej oczekiwanym momentach. Mam dziwne wrażenie, że mam do czynienia z dwoma osobami...
Mogłabym wymieniać w nieskończoność...
tęsknota: ...
PARANOICZNE SZCZĘŚCIE z domieszką niedostępności WARTE JEST WIĘCEJ NIŻ ŻADNE?

"Nieźle Nam idzie dogadywanie się :)" Mr. Króliczek odpisuje, jak gdyby nigdy nic. Znowu mam poczucie, że pojawia się na horyzoncie...
Sama nie wiem dlaczego zaplątuje sobie nim głowę. Czyżby powodem był niezaprzeczalny fakt, że jestem singielką, jedyną SAMOTNĄ singielką w mieście?
i pewnie też z tego powodu o północy napisałam krótką wiadomość o treści: "dobrej nocki" w cyberprzestrzeń z jego numerem. Po dwóch dniach otrzymałam (długo wyczekiwaną) odpowiedź: "I co tam?" (tylko tyle?...!!!!!)
                                                      

Czas na mnie. 
Byłam cholernie dobrą Alicją. Dałam się wciągnąć w 'kicanie' za Mr. Króliczkiem, licząc na"happy end". Dobrowolnie rezygnuję z tej roli, gdyż wiem jak ta bajka się skończy. Wpadnę do dziury, do krainy czystej abstrakcji. Teraz nie mam na to siły. Potrzebuję prostej historii.
"Dzisiaj, pięć miesięcy i dziesięć dni po tym, jak wynajęłam mieszkanie znalazłam n i e w y b a c z a l n i e  p a s k u d n e g o pająka.
...kogoś, kto otuli skołatane nerwy tym strasznym widokiem"
WŁAŚNIE TAKIEJ P R O S T E J HISTORII O MIŁOŚCI POTRZEBUJE

KONIEC. Nienawidzę bajki "Alicja w krainie czarów"!  

niedziela, 10 czerwca 2012

TAK, BĘDĘ WERSJĄ IDEALNĄ

Na podstawie doświadczeń, wszystkich zebranych materiałów i akt, rok temu napisałam raport pt: 
"NIE UZALEŻNIĘ SIĘ JUŻ NIGDY OD ŻADNEGO MĘŻCZYZNY"
i...
wystarczył ON (Mr. Króliczek)


Byłabym z Tobą.
Nauczyłabym się gotować. Z radością na twarzy obierałabym ziemniaki, nie było by też problemem dotykanie surowego mięsa. Dla Ciebie wycinałabym tłuste skrawki oraz ścięgnistości, abyś dostał to co najlepsze. Całość polana sosem, który na pewno nie byłby z proszku...Po deser zapuszczałabym się na pobliski targ, po owoce i warzywa. Wybierałabym te najsłodsze i najsmaczniejsze.

Mógłbyś rozrzucać brudne skarpety po całym naszym domu. Każdego dnia mógłbyś pytać mnie:
"Gdzie są moje kluczyki do samochodu?",
"Gdzie podziały się moje buty?",
"Kto schował mój płyn do golenia?"...
Mógłbyś to wszystko, bo zrezygnowałabym nawet z pracy dla Ciebie.
Gdyby zaszła taka potrzeba to zrezygnowałabym nawet z przyjaciół dla Ciebie.

Każdego wieczora prasowałabym Twój dostojny uniform do pracy. Wczesnym rankiem budziłabym się pół godziny wcześniej przed Twoją pobudka, by przygotować śniadanie oraz kawę. Nie zapomniałabym też o 'świeżych' informacjach w postaci gazety. Następnie wracałabym do łóżka, by całusem obudzić Cię. Nauczyłabym się też wiązać krawat. Przed każdym wyjściem poprawiałabym go, życząc Tobie C U D O W N E G O  D N I A. 
...skrzętnie chowałabym też urocze liściki o najsłodszych treściach w Twojej torbie. 
Chciałabym mieć Cię przy sobie każdego dnia i każdej nocy. 
Tylko czy to wystarczy? 
Pragnę czuć na sobie Twoje dłonie, usta, czuć bicie serca i dusze...
i gdybyś musiał wyjechać w podróż służbową, czekałabym z nosem przyklejonym do szyby.
Czy to prawdziwa ja?
Czy słychać moje głośne westchnięcie?
Gardzę sobą za tę słabość.

sobota, 9 czerwca 2012

O TYM JAK przestałam być KRÓLICZKIEM

Nie wiedziałam, że uwiecznione chwile z ostatniej imprezy, wrzucone na portal społecznościowy wywołają taką burze...uczuć.
1. Anja pisze wiadomość, o tym, że mój kolor włosów spodobał się jej znajomemu
2. Po wszelkich pertraktacjach (kontakt ze mną nie należy do najłatwiejszych) dzwoni T A J E M N I C Z Y  ON.  Jestem SZCZĘŚLIWA ale i zmieszana - takie sytuacje zdarzają się tylko w filmach, a już na pewno nie mnie
3. Dostaję choroby 'kciuka'. Dzień i noc piszę- czytam, czytam-piszę.
a) prawie bankrutuje. Asja przychodzi z pomocą. Opcja SUPER TANICH sms-ów trafia celnie w mój telefon. CHWAŁA JEJ ZA TO!
4. Jako, że nie należę do osób które 'randki w ciemno' traktują jako ekscytującą historię, z uporem maniaka przekładam każdą jego propozycje spotkania.
a) Spotykamy sie po raz pierwszy w bardzo nieodpowiednim czasie. Ja i On z elitą towarzyszącą. Na domiar wszystkiego jestem wstawiona (piąty raz w moim życiu, czwarty raz w tym tygodniu)
b) Żadnych wrażeń.
c) Nie jestem przekonana co do słuszności kolejnych 'randek'
5. I nagle...Dochodzę do zaskakującego wniosku: B R N I J  W  TO  D Z I E W C Z Y N O dalej!
Czy referencje dane przez wspólnych znajomych (To naprawdę porządny facet!) sprawiły, że  jestem na TAK!?


6. Spotykamy się, tym razem na 'naszym' gruncie,  bez świadków, w parku. Jest uroczo,więc S P I N A M  S I Ę
a) Co się ze mną dzieje? Czy ja czasami nazbyt szybko się nie zakochuje?
b) Zaczyna mnie pociągać Jego...podejście do życia. Rzucam w kąt moją, nie tak dawno rozpoczętą i dobrze rokującą znajomość  - niewątpliwie prowadząca do przeprowadzki do Londynu)
7. W ramach kolejnej randki zaprasza mnie do siebie: wino, obiecana pizza i film i...
i emocjonalnie w całości oddaje się temu mężczyźnie.
Postanawiam się więcej nie opierać.
8. Noc. Trzy dni przed planowaną randką: "Dziś nie możemy się spotkać. Jest międzynarodowy dzień seksu!" Kolejna konwersacja przebiegała w równie lekkim tonie. Niewątpliwie podnosi się moje rozochocenie...
a) "Humor minął. Jeśli masz coś do mnie to mów otwarcie, a nie ściemniaj. Dobranoc" - pisze
b) ???
c) K O N I E C. Brak odzewu z jego strony pomimo moich usilnych próśb o wyjaśnienie.

9. Następnego dnia, bez zmian, cisza. Zero wiadomości
a) Wpadam do sklepu. Zakupy w potrzasku: ciastka, czekolada, lody. Wszystko znika w sekundzie.
b) Zanurzam się w ulubionej książce "dziewczyna na Times Square" Lektura nie pozwala jednak się zrelaksować. Dosadnie daje mi do zrozumienia:
- Walcz, nawet kiedy On się opiera...
- Najprawdziwsze, szczere i najtwardsze uczucia to nie te z komedii romantycznych...
c) Kolejna prośba o wytłumaczenie zaistniałej sytuacji. WYSŁANO
"Napisałaś wczoraj, że będę świętował dzień seksu z inną. Jeśli za takiego mnie masz, to faktycznie nie mamy o czym ze sobą rozmawiać" - otrzymałam wiadomość
"ŻARTOWAŁAM!" -
"Dobra, dobra. Tobie też życzę miłej zabawy z innym"
"Innym...Spotkamy się dzisiaj?" -
proponuję
"Dzisiaj nie" -

Kiedyś byłam KRÓLICZKIEM (milo jest być nim), dziś gonię T A J E M N I C Z E G O  KRÓLICZKA (żałosna ja?)