wtorek, 2 lipca 2013

ZNUZONY STAN

Uwielbiam rozmowy z singielkami - koleżankami. 
Nienawidzę rozmów z koleżankami - singielkami. 
Jedno słowo pod męskim szyldem, potrafimy przeanalizować na 6000 sposobów.
AFE


niedziela, 30 czerwca 2013

THE. END. HAPPY END ?

piątek, 21 czerwca 2013

DROGA WAGO MA!


"Wago, wago waż bez pudła
Powiedz, że od wczoraj schudłam"
 
Co mnie do cholery podkusiło, by wejść na Ciebie dziś? 5kg na plusie. Nie, nie, NIEEeeeeee!!!
Przyznaję, ostatnimi czasy pozwalam sobie na małe przyjemności. Myślałam jednak, że wybranie makaronu pełnoziarnisty zamiast zwykłego, razowej bułki w miejsce pszennej, serków owocowych miast czekolady to zdrowe podejście do łakomstwa.
Postanowiłam zasięgnąć rady Asji, która przez ostatnie pół roku zrzuciła 1/2 swojej wagi.
- Czy jest jakaś cudowna pigułka na zrzucenie kilogramów?
- Przeszłam wszystkie diety na świecie i nie ma złotego środka. Racjonalne żywienie, to jest klucz do sukcesu
- Racjonalne żywienie? To jakiś nowy lek? Gdzie go mogę dostać?



sobota, 15 czerwca 2013

BEŁKOT TRZEŹWEJ SINGIELKI

Nie posiadam internetu w swoim mieszkaniu. Może to dziwne jak na ówczesne czasy, ale to przemyślana decyzja. Nie oznacza to, że nie sprawdzam raz na jakiś czas co słychać u 'moich znajomych' z którymi... nie utrzymuję kontaktów.
Chcę tylko sprawdzić, czy coś się zmieniło. NIE. NIC!. Pan X wciąż żywy - kompletnie nienormalna idiotko, On tylko odszedł, nie umarł! Cholera, co gorsze ekran okazuje okrutną prawdę, ON ma się coraz lepiej. Zaraz szlag mnie trafi! Ok, zawsze ŻYCZYŁAM mu powodzenia, ale żeby od razu wszystko się spełniło?! Przecież ŻYCZENIA wypowiadane z grzeczności się nie liczą! Wszyscy ŻYCZĄ mi męża, a nadal Go nie ma. O co więc chodzi z formą ich urzeczywistniania? Obowiązuje kolejka?


Po jakie licho zaglądałam na jego profil facebookowy?! Jestem masochistką?
O zmoro, Mr. X nagrywa demo ze swoim zespołem. Napięcie. Nerwowy skurcz. Dostałam okrutny dar. Powinnam bardziej zastanawiać się nad wypowiadanymi ŻYCZENIAMI. O ZMORO! SHIT! Teoretycznie nie powinno mnie już to obchodzić, a jednak...tak się zaczął gówniany seans, FATALNY TRAF, RACH-CIACH-CIACH. To idealny moment, by się ogłuszyć. Ten zespól to kawał mojego wspólnego życia z Panem X. I wiecie co?! To boli. To cholerny emocjonalny ból. Żadne modły nie zastąpią mi emocji koncertowych, etapu tworzenia, godzin spędzonych w sali piwnicy przedszkola na tworzenie i szlifowanie utworów. Przeglądów muzycznych, wspólnego śpiewu, trzymania mocno kciuków BLA BLA BLA. Na tego typu wspomnienia nie ma cudownej tabletki farmakologicznej, co je wymaże. Jest natomiast Redds i czerwone wino!
 

To bełkot. Nie wiem czy czerwone wino ogarnie ten dramatyczny burdel, w połączeniu z redd'sem daje jednak kopa. To takie pretensjonalne! Tańczę do Comy, tańczę do Much, tańczę do Awolnation, tańczę do The xxx, TAŃCZĘ GO-GO. To dobry znak. Jestem wolna. HA ha hahahahahahahha! Wracam !!! Aaaaaaaaaa. zgubiłam swoje dawne życie, zgubiłam pantofelek. Ohhh, zamknij się. Po prostu zamknij się. Idiotka cholerna. Jestem podniecona, pijacko i wściekle podniecona.
Książę, pośpiesz się, nie będę chodziła sama na bale ! Zejdź do cholery z rumaka, zamów taryfe i zabierz mnie do sypialni!

sobota, 8 czerwca 2013

PLANY, MYSLI SPISANE NA SZYBKO W SOBOTNI WIECZÓR

Chcę się realizować (i nie mam tutaj na myśli aspektu zawodowego) a dokładnie rzecz biorąc:
UNO. Pragnę pisać, oddawać się tej formie relaksu, analizy siebie i wszystkiego co mnie otacza.
DOS. Odczuwam silną potrzebę zakochania się.
Poprawka!
MUSZĘ IŚĆ Z KIMŚ DO ŁÓŻKA. JAK NAJSZYBCIEJ.
TERAZ !


środa, 5 czerwca 2013

THE VOWS !

Dzisiaj dopadł mnie "zaszczyt"
- Czy wyjdziesz za mnie? - klęknął przede mną, na chodniku, zupełnie mi nieznany mężczyzna.
- Przepraszam. Śpieszę się. Może innym razem - odparłam i niewzruszona ruszyłam przed siebie.



poniedziałek, 3 czerwca 2013

KOTA? MIAU, MIAU

Czy każda singielka ma kota?
TAK! Na punkcie mężczyzn!
ale NIE, nie o tym będę traktować tę krótką dygresję.
Czy każda singielka ma czworonożnego przyjaciela?
Pytam, gdyż mam dość pustych powrotów do czterech ścian.

Skłamałabym i to perfidnie, pisząc z superlatywach o kotach. Ze względu na mocno zawężony krąg milusińskich muszę się do nich jednak odnosić z należytym szacunkiem. Należę bowiem do tych bojaźliwych dziwaków, którzy mają fobię na punkcie zwierząt. Walczę z tym, ale pojedynek ten przypomina walkę z wiatrakami. Tak, zaledwie od trzech lat jestem w stanie pogłaskać psa i kota, pozostała część zwierzyńca z kretesem odpada. Pies niewątpliwie wydaje się być lepszym kompanem.
PIES-PIESEK-PSIUŃCIO
mogłabym Cię mieć, nie mogę Cię mieć, chciałabym Cię mieć, ale przy moim tempie życia zawodowego... - nie chcę być złą pancią.
KOT-KOTECZEK-KOTUŃCIO.
Myśli krążą. Podświadomie wstrzymuję się, bo zakup kota to jak danie przyzwolenia na długoterminowość bycia singielką...?

z cyklu: singiel-flustracje

czwartek, 30 maja 2013

IDYLLA

Dlaczego tak trudno jest być szczęśliwą ?
Moje przyjaciółki ze szkolnej ławki mają wszystko co ja bym reflektowała: kochanych mężów, urocze dzieciaczki, wyposażone mieszkanie oraz "posadzone drzewo"
Skąd zatem, co rusz pogłoski o tym, że są nieszczęśliwe... o tym jak pragną być w mojej sytuacji?
 
 
"gdybyśmy chcieli po prostu byc szczęśliwi, dałoby sie to wnet osiągnąć. ale my chcemy być szczęśliwsi od innych, a to zazwyczaj nie jest łatwe, ponieważ uważamy innych za szczęśliwszych, niźli są w rzeczy samej" - Montesquieu

sobota, 25 maja 2013

SERCE PEŁNE UCZUĆ, SWIECI PUSTKAMI

ZAWALIŁAM.
Mr. Moto podczas spotkania był nadto otwarty, szukał porozumienia nie tylko słownego ale i cielesnego.
SPANIKOWAŁAM.
Dlaczego więc dziwię się brakiem kontaktu z Jego strony.
PYTANIE RETORYCZNE.


środa, 22 maja 2013

R U B I K O S T K A

a może z Jedyną Singielką w mieście jest jak z kostką Rubika, choćbyś nie wiem jak się starał nie dopasujesz...
 

sobota, 18 maja 2013

STAŁO SIĘ - PIERWSZE SPOTKANIE Z MR.MOTO

Moja bojaźń pojawiająca się przed każdą randką (randka = rozmowa kwalifikacyjna) została spontanicznie przerwana. Nie wiem jak to się stało, ale Mr. Moto pojawił się w moim (wynajmowanym) mieszkaniu. Niemal od razu rozłożył się na tapczanie uznając, że nie będzie się spinać, co oczywiście pozwoliło mi na ogromne: Uffffff. Rozmawialiśmy cztery godziny i pewnie trwało, by to dłużej gdyby nie próba jego zespołu.
Zbierając się do wyjścia oznajmił, że strasznie zrelaksował się u mnie i niemal natychmiast wprosił się zaraz po próbie. Przyznaję, nie odpowiadało mnie to, gdyż nocna godzina nie jest najlepszym kompanem, a ja nie wodzę na pokuszenie na drugiej randce.... Zamiast zaprotestować, przytaknęłam.
 

Po kolejnych trzech godzinach grania zadzwonił, by zrelacjonować postępy jakie poczynił zespół. Wypowiadał się bardzo żwawo, zbyt emocjonalnie i za energicznie. Znam ten ton...od razu przeszłość dała o sobie znak. GO A HELL!
Zapytał "Co zjemy na kolację?" Wymiękłam! To pytanie miało ładunek emocjonalny porównywalny z "Czy wyjdziesz za mnie?" Tak, oj tak, trzy lata bez stałej więzi jest niczym zrekonstruowanie błony dziewictwa związkowego. YES!YES!YES!
 
 
Czekałam, czekałam... i się nie doczekałam.
Kiedy zegar wybił północ postanowiłam w końcu rozłożyć łóżko i najzwyczajniej w świecie zakończyć dzień. Ledwo co wykonałam ten ruch, zadzwonił. Nie odebrałam. Nie byłam zła, ani rozczarowana. Kwestia godziny przeważyła, ot co. Wczesnym rankiem zatelefonował ponownie. Przeprosił winę zrzucając na szybko pędzący czas.

Moi drodzy, mam swoiste DEJA VU.
Czuję jakbym przeniosła się siedem lat wstecz, kiedy to Pan X rozpoczynał swoją przygodę z zespołem. Rozumiem zatem jak bardzo można się poświęcać pracy zespołowej, w tworzeniu utworów. Zawsze byłam i będę dziewczyną która daje pełne poparcie rockowym działaniom.

 

Uczucie z serii: "ale TO JUŻ BYŁO" nie opuszczało mnie ani na chwilę.
Czy aby na pewno chcę być miłą dziewczyną która czeka jak wierny piesek na faceta który oddając się pasji zapomina o całym świecie? Faceta który obiecuje że wróci za trzy godziny. Faceta który informuje, że trochę się spóźni. Faceta, który z ogromną radością wykrzykuje w słuchawce telefonu, że potrzebuje kolejnych trzech godzin, kiedy to kolacja już stygnie na stole. Ożywionego faceta który wraca do domu, kiedy ja słodko przechodzę z fazy REM na NREM. Faceta, na którym mam ochotę przeprowadzić doświadczenie pt: "Czy struną gitary można kogoś udusić?" Dlaczego cudowne wspomnienia w tym temacie są wypierane przez te negatywne? Kocham pasjonatów. Kocham pasjonatów, JESZCZE? Może jestem już za stara na podrygi gwiazdy rocka?
 
Ps. Dziękuje wszystkim za propozycje miejsca na pierwszą randkę. Dzięki Wam, stworzyłam idealny plan. Mr. Moto zaskoczył mnie jednak swoją spontanicznością.

środa, 15 maja 2013

PIERWSZA RANDKA? TAK! TAK! TAK! ALE GDZIE???


Jestem coraz bardziej otwarta, gotowa na czyny, ale dziś pogubiłam się w prawach.
Nie chcę nic "spartolić" co miało miejsce w relacjach z Mr. High. Chcę pokazać się od strony kulturalnej, nieco powściągliwej i tajemniczej.
Zatem pozwólcie, że poproszę o konsultację.
Czy pierwsza randka powinna odbyć się w miejscu publicznym, czy to raczej przestarzały trik? Mr. Moto zaprosił mnie do siebie na wino. Powinnam przyjąć to zaproszenie?

niedziela, 12 maja 2013

MĘŻCZYZNA, KTÓRY WYPADŁ ŹLE W FAZIE SMS-OWEGO FLIRTU, JEST ZŁYM OSOBNIKIEM?

Tracąc magię, tracę zapał.
Walczę z silnie zakorzenioną - klasyczną postacią mojego partnera. Dla mnie mężczyzna, który wypada źle podczas fazy flirtowania (włączając to świat wirtualny) zostaje wyeliminowany, definitywnie.
Kiedy w towarzystwie Caroliny przyznaję się do swoistego sabotażu, jej mina zdaje się mówić, bym zeszła z puchatego obłoczku utkanego z mrzonek:
- Nie można tak szybko skreślać człowieka, każdy przecież ma swoje słabsze strony i dni. Poza tym, istnieje taki byt jak "niezrozumienie", faza docierania się musi trwać - dodaje
GRYMASY MR. MOTO
Ostatnia Nasza konwersacja (sms) przebiegała w systemie burzliwym - raptownie napisał coś w stylu "Dlaczego udajesz kogoś kim nie jesteś?"
Było bardzo przyjemnie, umawialiśmy się na spotkanie i nagle z takim tekstem mi wyparowuje?! WTF! Zaczęłam się zastanawiać czy sms'uje z dwoma odrębnymi osobami... Czyżby dziewczyna dorwała się do jego telefonu? Niezrównoważony, maniakalny paranoik? Yyyyy!
Wytłumaczyłam, że nie powinien mnie oceniać skoro mnie nie zna i nic o mnie nie wie. I TAK OTO ZAKOŃCZYŁAM TĘ ZNAJOMOŚĆ. Kiedy zadzwonił, nie odebrałam.

Procentowe przyznanie racji Caroli.
Opróżniając butelkę wina zadzwoniłam/oddzwoniłam. NIE BYŁAM PIJANA, NI WSTAWIONA! Jak bum cyk - cyk, PRZYSIĘGAM! Po prostu odczułam silną potrzebę potwierdzenia lub też zaprzeczenia tezy Caroliny "Faza docierania musi trwać?" Nie odebrał. HA! MIAŁAM RACJĘ, TO KUTAFON! Po minucie owy jaśniepan zadzwonił. Odebrałam-migiem. Gadu gadu, gadu gadu...
Do momentu...
Wypomniałam mu, że nie powinien pisac do mnie w taki sposób, DO K**** NĘDZY!
- OFICJALNIE OŚWIADCZAM, IŻ NIE ODPISUJĘ NA TWOJE SMS'Y. NIE CHCĘ ZASTANAWIAĆ SIĘ W JAKIM CELU TAK SIĘ DO MNIE ODZYWASZ, TY CZY TWOJA DZIEWCZYNA, CZY TWOJE ŚRODKI POBUDZAJĄCE.
Przyznał, że to tylko sms'owe żarty, że nie takie było ich przeznaczenie. W ramach rekompensaty zaprosił mnie na wspólny spacer.
Jestem już gotowa. Pragnę nowego roMANsu tak silnie, że za kilka dni mimo sprzeciwu lekarzy, potraktuję oko odpowiednimi kosmetykami I W DROGĘ SINGIELKO! KONIEC AUTODESTRUKCJI!

sobota, 11 maja 2013

SMS - WYSŁANO

Od kilku dni sms-uje z Mr. Moto. Nie jestem zwolenniczką flirtowania w ten sposób, ale w zaistniałej sytuacji (No make up, no love!) to jedyne wyjście.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami wychodziłam z przeświadczenia, że wymienianie tekstowych wiadomości między kobietą, a mężczyzną pozwala się wzajemnie poznać. Kilkuletnie doświadczenie i dogłębna analiza tej strefy pokazała, że to BUJDA-WYPOCINY! Zdecydowanie, nie zachwyca mnie to rozwiązanie, niczemu ono nie służy.
Jeśli wymiana feromonów nie następuje...Sms, nie sprawi, że guziki z bluzki się rozepną, a zamek z jeansów rozsunie....
Co więcej, długie sms-owanie potrafi doszczętnie zakończyć znajomość, kiedy tak naprawdę się jeszcze nie rozpoczęła.
Nie jestem zatem szczęśliwa iż dorwałam się do jego numeru.
Nie tracę jednak zasięgu, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło...
W końcu makijaż zawita na mej twarzy :)

niedziela, 5 maja 2013

NO MAKE UP, NO LOVE !

Mr. Moto, nader odległy znajomy dorwał mnie na facebook'u. Powspominaliśmy stare dobre czasy, kiedy On był gitarzystą w dobrze zapowiadającym się rockowym zespole, a ja tancerką koncertującą po całej Polsce. Wówczas to On przez krótki czas chodził z koleżanką z mojej formacji tanecznej. Jeśli cofam się pamięcią, w czasy bardzo odległe, stwierdzam, ze nasze zespoły spędziły szalone chwile, o których wolałabym nie pamiętać. Nie było ich dużo, były za to bardzo skondensowane. Przyznaję, wrzuciłam go do szufladki z napisem "mężczyzna pachnący skrętami” (wersja ocenzurowana) Nie cierpię tego. Nienawidzę. To zabawne jak mało nam potrzeba, by stworzyć sobie pełny obraz drugiej osoby. Co ja o Nim wiem, oprócz tego, że uwielbia imprezować, grać na gitarze i akordeonie. że jest nieziemsko przystojny? To zabija nadzieję. Wobec poniższych faktów, postanawiam wyjąć Go z 'TEGO WORKA"
Zaprosił mnie na piwo, na przejażdżkę motorem (tak, tak to On jest autorem "podrywu na motor") potem znowu na piwo...
Może udało by się spotkanie, ale jest pewien problem. Jestem po operacji i przez sześć tygodni jestem wyjęta z życia. Nie chodzi o ból, o nieostrość widzenia i nawet nie o niezbyt zagojone oko, a o NIEMOŻNOŚĆ WYKONANIA MAKE UP-u. W życiu nie umówię się z mężczyzną bez maźnięcia tuszem rzęs i podkreślenia oka czarną kredką. Próżność? TRAFIŁA MNIE. A NIECH TAM!
MR. MOTO : Tęsknie za starymi czasami.....zawsze pamiętałem Ciebie, szkoda że wybrałem K...żałuje tego głupi jestem, musisz mi to wybaczyć:) - oryginalna pisownia

Czy On próbuje mi coś powiedzieć?


piątek, 3 maja 2013

PODRYW NA "MOTOR"

Dzisiejszy wycinek konwersacji na fb z dawno zapomnianym znajomym.
ON: Masz kask?

JA: Nie posiadam, chociaż mogłabym zapytać kilku znajomych.
ON: Świetnie, może ktoś miałby pożyczyć.
JA: Spytam. Odpowiedz mi tylko po co Ci kask, skoro już masz?
ON: Kask dla Ciebie. Wezmę Cię z tyłu... na motor ;P
O DING DING DONG !

czwartek, 2 maja 2013

"ROSOŁEK"

Może i moje spostrzeżenie nie do końca wbija się w tematykę bloga a jednak zaryzykuje - w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi.
Przeszłam operację oczu. Czuje się źle. Nie mogę się schylać, nie mogę nosić ciężkich rzeczy, nie mogę ćwiczyć NIE MOGĘ, NIE MOGĘ, NIE MOGĘ - lista jest pełna. Mój wzrok wariuje. Mam wrażenie, że oczy mają opory by ze sobą współpracować. Pragnę jednak wierzyć, że podjęłam dobrą decyzję decydując się na tę poprawę...
Siedząc dzisiaj w poczekalni na wizytę kontrolną, pewna pani wykręciła numer telefonu: 
- Marcinku, kochanie, spóźnię się. Wyciągnij kurczaka z zamrażalnika. Zrobimy dzisiaj pyszny rosołek.
K O N S T E R N A C J A
i znowu pojawiły się myśli: czy kiedykolwiek przetnę pępowinę singielstwa?
Czy kiedykolwiek jeszcze będę mieć okazję przygotowania rosołku dla mojego lubego?
 

sobota, 13 kwietnia 2013

PORODÓWKA DREAM

Dzisiejszej nocy byłam bardzo szczęśliwa.
Leżałam na sali porodowej wraz z Sis. Obie miałyśmy słodko zaokraglone brzuszki. Po bólach jakie Nam towarzyszyły, domniemam iż lada moment miało odbyć się "rozwiązanie".

Obudziłam się otępiała, z silnym bólem brzucha...wszelkie niedogodności miały się jednak nijak do szczęścia jaki odczuwałam podczas snu. Kiedy otworzyłam oczy, jeszcze kilka chwil odczułam szczerą radość. Potem nastał smutek, że to tylko sen, że to GÓWNO PRAWDA!
Nadal jestem samotna.
OKRUTNY SEN.

wtorek, 2 kwietnia 2013

999

Wezwijcie lekarza. Jestem chora, obłożnie!
Moje ataki mają miejsce nocą. Z każdym kolejnym zachodem słońca jest coraz gorzej. Niepokoje się, że dzisiaj mogę osiągnąć apogeum "choroby".
Co się dzieje?
  • Napady paniki - musze włączyć TV lub radio, żeby usłyszeć ludzki głos
  • Totalna przenikająca próżnia- moje podwójne, ogromne łoże mnie przeraża
  • Bezsenność - dwa opakowania cudownych wspomagaczy snu...
  • Napady myśli - tony myśli!
 
Czy istnieje na to lek? Który lekarz wypisze receptę, jakie szczególne leczenie zaleci?
Nie mężczyzna (GPS nadal Go prowadzi do mnie)
Nie czekolada (Fuj! chyba ją przedawkowałam)
Nie przyjaciele (każdej nocy nie mogą ze mną spać)
Mam na myśli lekarstwo farmakologiczne,, które uśmierzy P U S T K Ę.

niedziela, 3 marca 2013

IMPRESJA

"Niektórzy robią na nas wrażenie. 
Nie ważne, że znaliśmy ich dzień, tydzień, miesiąc...i nie ważne czy wszystko co mówili było prawdą"


wtorek, 26 lutego 2013

PÓJDĘ JUŻ SOBIE

Dotarłam do pozycji ZEN (w moim stanie, zdezorientowanie to pozycja ZEN) Mam do dyspozycji niewiele informacji faktycznych, poza informacjami zawartymi w internecie. PASUJE. Nie mam już siły. Zresztą i tak nie dam mu klapsa za kłamstwa albo bynajmniej placka w twarz... 
Czuje jakbym wyszła ze swojego ciała i przyglądała się z boku z niedowierzaniem "Ta dziewczyna jest realna?"
Nie tak wyobrażałam sobie swoje życie. Wszystko idzie nie tak. 

czwartek, 21 lutego 2013

ŻAŁOBA vs ZŁOŚĆ

Zaczyna się bitwa: żałoba vs złość
Coraz częściej mam nieodparte odczucie, że Mr. High był wyposażony nie tylko w syna, ale i w żonę, co więcej tworzyli rodzinę i mieli się dobrze...Nic nie jest potwierdzone, ale chyba dość się oszukiwałam...
Ok, ładunek emocjonalny podczas naszej znajomości był wysoce niebezpieczny, ale nie mogę się pogodzić, że w takich okolicznościach dowiedziałam się prawdy (?) Czułabym się po prawdzie lepiej, gdyby nie wymyślał bajek, o tym jak to jest pełnoetatowym, samotnym ojcem. Mógł przemilczeć temat i tak nigdy nie pytałam - nie potrafiłam.

- Wiesz, że teraz nie możesz się na Niego gniewać? - opanowuje Sis - Co ja plotę!? MOŻESZ! - natychmiast poprawia

poniedziałek, 18 lutego 2013

ZNAKI OSTRZEGAWCZE...ZAWSZE PYTAJ

Wczoraj Asja została u mnie. Po tym wszystkim, nie wyobrażałam sobie pozostania sam na sam, ze sobą. Rozprawki w stylu: wiary w prawdomówność mężczyzny podsumowałyśmy:
- Przed każdą kolejną randką będę zlecać dokładny wywiad na temat kandydata
- I zawsze żądaj zaświadczenia że nie są nosicielami HIV ani nie chorują na żadną chorobę przenoszoną drogą płciową poza tym historie kredytową, wypis aktu stanu cywilnego... - wyliczała Asja
Kiedy wyprawiłam Ją do domu... Zapaliłam świeczkę i zaczęłam się zastanawiać. Teraz czynię to samo, wciąż i wciąż, wciąż i wciąż, wciąż i wciąż, wciąż i wciąż, WCIĄŻ I WCIĄŻ NA NOWO.
Nie wierzę w to, co zobaczyłam wczoraj. Pokładam nadzieję w tłumaczenia taty, traktujące słowo "ŻONA" jako, że tak wypadało określić matkę Jego syna...Na internecie nie ma żadnej wzmianki o stanie cywilnym. Zdjęcia, komentarze i wszystkie posty (często dodawane) świadczą jakoby był samotnym ojcem. O co chodzi? 
Nie jestem w stanie nic wykrztusić, oprócz "TO NIEMOŻLIWE! TO NIE MOŻE DOTYCZYĆ MNIE, nie mnie, nie mnie, NIE MNIE!"
Miałam Ci tyle do powiedzenia! Znowu nie pozwoliłeś dojść mi do głosu! Dobrze, wiem, że nie powinnam się już dziwić...przecież zawsze tak się działo, kiedy chciałam porozmawiać poważnie-nad wyraz upodobałeś sobie spontaniczność i niespodzianki. To niesamowite, że potrafiłeś mnie zaszokować w takich okolicznościach, kiedy stałam już nad Twoim grobem. Tak, ponownie udało Ci się mnie zaskoczyć...SAIL

niedziela, 17 lutego 2013

POŻEGNANIE, ŻONA, WHAT THE FUCK!

"Co się odwlecze, to nie uciecze"
Z uwagi na fakt iż moja zażyłość z Mr. High zakończyła się po kilku spotkaniach, nie miałam kontaktu z Jego bliskim otoczeniem. Z tego tez powodu nie zostałam poinformowana o śmierci i pogrzebie. Kilkanaście dni po katastrofie i do mnie w końcu dotarła ta wstrząsająca wiadomość. Stało się to przypadkowo, odczytując ostatnie wiadomości które do mnie wysłał...

Czułam silną potrzebę pożegnania się. 
Napisałam wiadomość do jednego z Jego kolegów (Bóg zapłać za facebook) z prośbą o podanie adresu i miejscowości gdzie spoczywa. Miejsce okazało się być sporo oddalone od mojego miejsca zamieszkania toteż wspomogłam się kierowcą - tatą. Razem ze mną wybrała się też Asja-nie wyobrażam sobie bym w takiej chwili dała radę bez Niej.
Bez większych problemów dojechaliśmy pod kościół, do którego przylegał cmentarz. Rozdzieliliśmy się, by znaleźć miejsce spoczynku Mr. High. Ja idąc środkiem i po raz kolejny odczytując nieznane mi nazwisko, zaczęłam rodzić nadzieję, że to wszystko jest bujdą, nieprawdą. Zaraz pewnie wyskoczy i powie, że to tylko głupi żart... Z każdym kolejnym krokiem zaciskałam mocniej kciuki, by tylko nie wypatrzyć... Niedługo potem, ZNALAZŁAM. Praktycznie w samym środku. Nie mogłam uwierzyć. To jednak prawda...Zmarł przeddzień swoich trzydziestych urodzin.
NIE MOGŁAM UWIERZYĆ, ŻE JESTEM TUTAJ...TAK BLISKO
Kiedy dołączyli do mnie: tata i Asja odpaliłam znicz. Trzymając Go jeszcze w ręku, tata odsłonił wstążkę pożegnalną: "OSTATNIE POŻEGNANIE OD MATKI, ŻONY I SYNA"
po czym Nas zostawił. Zalałam się łzami jednocześnie nie potrafiąc przestać się śmiać. ZAŻENOWANIE.
- Czy ja jestem aż tak naiwna!? - pytałam wciąż i wciąż
Świat zaczął iść innym torem. Nie pamiętam nawet kto i kiedy położył znicz. Miałam przygotowaną mowę, którą wygłoszę w modlitwie. MIAŁAM CAŁY PLAN POŻEGNANIA. NIC Z TEGO! Stałam nieruchomo nie mogąc uwierzyć w to jedno słowo: ŻONA. 

Wiedziałam, że istnieje jakaś kobieta skoro jest syn...ale ŻONA? 
Wizytą w jego rodzinne strony chciałam zakończyć pewien etap... ale ŻONA? Wiem, że to nie ma już znaczenia. Wiem, też, że nigdy nie zapytałam wprost...chociaż poznałam przypowieść o tym jak rozstał się z Kamilą (nie pieczętował ją jednak oznaką: dziewczyna, matka mojego syna-po prostu Kamila) wiec oficjalnie mnie nie okłamał? ŻONA?! 
Kiedy minęłam drzwi cmentarzyska emocje wzięły nade mną górę, rozrosły się do niebagatelnych rozmiarów. Szlochałam jak bóbr. ŻONA?! Skoro wiem, że nie ma to już znaczenia,to dlaczego tak okrutnie zabolało? 
Wsiadając do samochodu, musiałam się wytłumaczyć tacie. Tacie, tradycjonaliście, który przywiózł córkę na ostatnie pożegnanie przyszłego-niedoszłego, który w rzeczywistości okazał się mężem innej kobiety. 
- Nie oceniaj Go, skoro nie może się już wytłumaczyć - zaczął kiedy próbowałam przebić się przez łzy - Coś mi nie pasuje. Młodzi ludzie-żona zazwyczaj kupuje własny wieniec... Może być i tak, że Jego matka zamówiła wieniec i kazała tak Go opisać, ze względu na ludzi. Skoro był wnuk, to co by sąsiedzi powiedzieli. Wypadało napisać żona. 
WYPADAŁO NAPISAĆ ŻONA?

sobota, 16 lutego 2013

TYLE MAM CI DO POWIEDZENIA !

Przez cały czas - niezaprzeczalnie przykrótki czas (który był Nam dany), oddawaliśmy się ZNAJOMOŚCI w moich rodzinnych stronach. 
Jutro odwdzięczę się. Tym razem ja odwiedzę Ciebie.
Tyle mam Ci przecież do powiedzenia!

czwartek, 14 lutego 2013

KOSMOS W MOJEJ GŁOWIE

Usilnie byłam przekonana, że internetowe wiadomości, to bura forma przekazu. Zmieniłam zdanie 
Weźmy pod lupę portal na którym większość z Nas ma profil (dzisiaj, tylko to po Nim pozostało) Za jego pośrednictwem dowiedziałam się o tragedii i w końcu...przeczesuje profil poznając Mr. High, po prostu. Za każdym razem karcę się. WTEDY... niesłychanie mi przeszkadzało informowanie o tym gdzie jedzie, co robi, co je... dzisiaj dziękuje mu za to. Takim chcę Go pamiętać:  super tata, entuzjasta życia i cichy wielbiciel. 
To dramatycznie zabawne jak człowiek nie docenia świata. 
Byłam zajęta sobą (dręczącymi mnie wspomnieniami) by na chwilę się zatrzymać, zapytać, zapewnić i podtrzymać znajomość. Nie jestem zła na siebie, ale żołądek obraził się na mnie, podobnie jak głowa. ABSTRAKCJA. KOSMOS. 


"Haniu, nadal możesz rozmawiać z babcią, mówić "dzień dobry" kiedy się budzisz, "dobranoc" kiedy kładziesz się do łóżka. Możesz też machać rączka do nieba, nawet wysłać laurkę...Spróbuj Haniu" - słowa Sis o jej młodej podopiecznej, która przeżywa tragedię, przeszyły mnie od środka.

Wierze, że kiedy zapalam wieczorem świeczkę, On uśmiecha się do mnie, z góry...

środa, 13 lutego 2013

DLACZEGO !?

Masochistka. 
Czytam Jego ostatnie słowa - skierowane w moją stronę. NIJAK NIE POTRAFIĘ TEGO OGARNĄĆ... 
...wolałam opisywać na blogu swoje domniemania, zamiast prowadzić damsko-męską konwersację. 
Kobiecy imbecylizm nie zna granic, ba
imbecylizm Jedynej singielki w mieście nie zna granic. 

Dlaczego nie zadawałam mu pytań !? 
Dlaczego nie odpisywałam na Jego wiadomości !?
Dlaczego DO CHOLERY tak zacnie unosiłam się dumą !?  



"Po wcześniejszych doświadczeniach, miała Pani prawo nie ufać" 
Naturalnie.
Miałam prawo, 
ale mogłam sobie darować,
skoro za każdym razem czułam "motyle w brzuchu".
NAPRAWDĘ, MOGŁAM SOBIE DAROWAĆ!

poniedziałek, 11 lutego 2013

UKOJENIE. NUTKA.

W pracy uśmiecham się. Nie chcę pytań, odgrzebywania wspomnień, ckliwości, pocieszania, tulenia. 

Dzisiaj, jak co dzień wracałam do domu pieszo. Podjechał samochód, w którym siedziała klientka zajęć których prowadzę. Kiedy zaproponowała podwiezienie, zgodziłam się. Zaczęły się opowieści... 
P Ę K Ł A M. Było mi wstyd. Wychodzę z przeświadczenia, że prywatne strapienia nie są wskazane w kwestii pracy. Moja klientka zaskoczyła mnie. Podarowała piękne słowa. 


"Kiedy umiera ktoś starszy łatwiej się pogodzić, bo to naturalna sprawa, ale kiedy umiera ktoś młody, co całe życie ma przed sobą to zastanawiamy się nad sensem tej śmierci...Wszyscy pocieszają, a tak naprawdę żadne słowa nie mają tak wielkiej siły, by pomóc. Należy to przerobić w sobie..."





Przed chwilą otrzymałam sms od Niej... 
"Trzymam za Panią- życzę siły i światła które pozwoli zrozumieć i pogodzić się z tym stanem, aby mogła Pani z optymizmem patrzeć w przyszłość"

Ukojenie. Nutka.

piątek, 8 lutego 2013

DOROSŁOŚĆ? NIE, DZIĘKUJE!

Zaraz północ.
Ja już doskonale wiem, że to będzie kolejna z tych nocy...
Czy te tabletki usypiające to jakiś pic na wodę, fotomontaż?
Jestem bezsilna. 
Bezgranicznie. 
Noc kiedyś posiadała magiczny guzik z napisem SEN. 
To było kiedyś. 
Jestem zmęczona. 

Nie chcę być dorosła Nie potrafię być dorosła. Jestem przerażona i 
...dorosła. 
Czy tak wygląda dorosłość?

czwartek, 7 lutego 2013

TAK JAKBYŚ NADAL BYŁ

Wysłałam Ci życzenia urodzinowe sms'em 
i kilka innych bzdur. 

Tak jakbyś nadal był. 

środa, 6 lutego 2013

CZY MOGĘ PROSIĆ O TABLETKĘ, KTÓRA ZAAPLIKUJE U MNIE BRAK UCZUĆ?

Nie chcę już alkoholu, działa tylko doraźnie, chwilowo.
Cały czas mam ściśnięty żołądek. Jest mi niedobrze na samą myśl o tragedii (myśl ta, nie daje mi wytchnienia...ani...jednej...chwili...ani...jednej....) Wspomagam się środkami uspokajającymi i nasennymi naprzemiennie z przeciwbólowymi. Niestety...niewiele mają wspólnego z właściwościami opisanymi na ulotce.
Jego syn. Nie potrafię sobie wyobrazić jak ten maluch sobie radzi.

A MOŻE TO ŻART?

wtorek, 5 lutego 2013

PŁACZKĘ/ŻAŁOBNIKA WYNAJMĘ...

Niestety, nie jestem silna. Muszę być silna. 
W mojej bajce idealnym ukojeniem było by zatrzymanie świata, po to by zapłakał razem ze mną. Nie ważne, czy były by to wynajęte "płaczki", czy zupełnie szczere łzy. POTRZEBUJE OKRYCIA SIĘ NIMI OD STÓP DO GŁÓW! Świat skazuje jednak na ciągły bieg...tutaj nie ma miejsca na załamanie...
Dzisiaj jadąc samochodem do pracy nie mogłam powstrzymać się od animacji, obrazując przebieg zderzenia czołowego z tirem(Mr. High nie miał szans) Głowa mi pękała, ale co z tego? Kiedy dotarłam do celu podróży-miejsca pracy, musiałam potraktować swoją twarz uśmiechem, przyklejając go sobie i wyjść do ludzi...
Nie jestem silna. Muszę być silna.

poniedziałek, 4 lutego 2013

PROJEKT "AMNEZJA"

Już wiem dlaczego ludzie piją do nieprzytomności. 
Wczoraj przydarzyła mnie się suta zakrapiana impreza w towarzystwie Sis i Panny Bzyczek. Piłam. Śmiałam się. Piłam. Płakałam. Piłam. Żartowałam. Piłam. Krzyczałam. Piłam. Przeklinałam  Piłam. Tańczyłam. Piłam. Piłam. Piłam...zadzwoniłam do Niego...
"PRZEPRASZAMY. WYBRANY NUMER NIE ISTNIEJE" 

piątek, 1 lutego 2013

MR. HIGH - NIEWYPOWIEDZIANE

Tak bardzo pragnę, aby telefon zadzwonił...abyś z tą samą spontanicznością i sporą dawką ADHD dezaprobaty w temacie powiedział: TO ŻART! *
Po raz kolejny analizuję każdą wspólną chwilę, każdą rozmowę, każdy żart, każde spojrzenie. To były zdecydowanie za krótkie, aczkolwiek ekscytujące chwile.
Obraz Twój budowałam na namiętności jaka Nas połączyła już na pierwszym spotkaniu. Obraz Twój miał też podwaliny mojego domniemania. PRZEPRASZAM. POWINNAM O WSZYSTKO PYTAĆ...
Już na pierwszym spotkaniu zapewniałeś o uczuciu, ja nie byłam w stanie wykrztusić z siebie żadnego zapewnienia. WYBACZ, ja tak bardzo bałam się kolejnego odrzucenia...

Mam tylko cichą nadzieję, że dobrze odczytałeś moje ciało, które samo Ci odpowiadało. Chyba nie do końca, skoro naszą zażyłość zamieniłeś na wiadomości w cyberprzestrzeni. Tak, sama jestem sobie winna.
Napisałeś dzień przed wypadkiem. Nie odpisałam...
Byłeś wspaniałym ojcem. Przepełniała Cię duma kiedy wypowiadałeś: "ojcem na pełny etat-nie weekendowym" Dbaj o Młodego nadal. Teraz jak nigdy wcześniej potrzebuje Ciebie...
Twój ostatni post dotyczył właśnie synka, znów zachorował-potrzebowałeś chwili odpoczynku-nie dostałeś wolnego.
Widziałam w Tobie najszczerszą pasję, przemęczenie, mnóstwo red bulla...
Kiedy mówiłam: Skup się na drodze! Ty zaczynałeś opowiadać o życiu na czterech kółkach, o tym jak codziennie przemierzasz setki kilometrów, o tym jak nic nie jest w stanie Cię zaskoczyć na drodze. Kochałeś jazdę. Sail!
Winny jest świat...pędzący bez opamiętania.
* Kto by w ten sposób żartował?

środa, 30 stycznia 2013

MR. HIGH - OSTATNI RAZ

Zastanawiałam się, czy nie powinnam zostawić tej informacji tylko dla siebie... Postanowiłam jednak podzielić się tym, ze względu na fakt, iż to integralna część mojego życia, ze względu na to, że życie to nie tylko randki...

"Przepraszamy, posiadacz wybranego numeru wyłączył telefon"
Od razu wybrałam Jego numer komórki, by móc usłyszeć, że ktoś zrobił sobie głupi żart.
"Przepraszamy, posiadacz wybranego numeru wyłączył telefon"
Z niedowierzaniem wróciłam do Jego profilu i komentarzy pod ostatnim postem, gdzie składane były słowa "To niemożliwe!"
"Przepraszamy, posiadacz wybranego numeru wyłączył telefon"
Dotrwałam do ostatniej wiadomości: informacji o dniu pożegnania...dwadzieścia dni temu...nie zdążyłam..
"Przepraszamy, posiadacz wybranego numeru wyłączył telefon"
...usłyszałam też, że nie powinnam płakać, skoro łączyło Nas tylko kilka uniesień.
"Przepraszamy, posiadacz wybranego numeru wyłączył telefon"
Nie potrafię przestać analizować Naszej zażyłości: spotkań, rozmów - minuta po minucie. Czy aby na pewno dobrze Go odczytywałam?
"Przepraszamy, posiadacz wybranego numeru wyłączył telefon"
Mr. High nie żyje. Miał wypadek drogowy.


PADA DESZCZ. RZĘSISTY

niedziela, 27 stycznia 2013

BAJKA O SINGIELCE

Tak samo jak ja, byliście otumanieni miłosnymi bajkami ? 
Jaki ma cel czytanie i wprawiani w ruch kolejnego pokolenia wierzących w baśniową miłość ? Kiedy kochałam i byłam kochana w pełni idealizowałam swój świat. Dzisiaj śmiem twierdzić, że działo się to bez mojej zgody, podświadomie, zgodnie z przypowieściami o szczęśliwym zakończeniu, o którym czytano mi kiedy byłam dzieckiem. W chwili kiedy happy-end szlag trafił, nastąpiło zupełne rozczarowanie i BOOM w postaci pustki która rozrywa mnie od środka.
W takich chwilach myślę tylko o tym, że autorów powinno się pozwać za mrzonki, chociaż:
Niczym Śpiąca Królewna, czekam...
Niczym Kopciuszek, wierzę naiwnie w cudowną moc "dobrej wróżki" i pantofelka.
Niczym Królewna Śnieżka poznaję różne typy "krasnoludków"
Czy mama czytała Wam na dobranoc bajkę o singielce?
Kobiecie która jada samotne śniadania. Kobiecie z premedytacją pracującej 13 h na dobę. Kobiecie piszącej internetowego pamiętnika w formie bloga w towarzystwie czterech, wynajmowanych ścian. I w końcu, kobiecie która dostała dar przywiązania, ale na nic jej się nie zdał w życiu...

piątek, 25 stycznia 2013

STWORZENIE

Potrzebuję stworzenia do tulenia i kochania. Stworzenia, które przywitało by mnie buziakiem, kiedy wieczorem wracam po pracy. Stworzenia, w których to ramionach mocno wtulona, zasypiałabym. Stworzenia, które budziło by mnie wczesnym porankiem. 
KACZUSZKI. 
MĘŻCZYZNY.

środa, 23 stycznia 2013

MNIAM!

Mam poważne zaburzenie. Każdej nocy, dosłownie każdej cholernie samotnej i żałosnej nocy otwieram lodówkę wyciągam z niej co popadnie. Kieruję się do sypialni, robię susa w moje duże (podwójne) łóżko i ...kwestionuje potrzebę przyjemności w postaci mężczyzny z krwi i kości. Jestem syta.

niedziela, 20 stycznia 2013

CAROLA-BALANS ZACHWIANY

Rozmowa pomiędzy Sis a Carolą...
- Carola, dobrze się czujesz? Wyglądasz na zmęczoną - spytała Sis, gdy tylko weszłyśmy do jej biura 
- Wszystko w porzadku - odparła bez przekonania
- Przecież widzę, że coś jest nie tak
- Naprawdę, jest ok.
- Coś złego pomiędzy Tobą, a Mr.Trenerem?
- Nie
- Mieszka u Ciebie?
- Pomieszkuje...ostatnio, był aż pięć dni pod rząd - wymamrotała surowo
- Aaaaaa, to o to chodzi. Nie potrafisz się przyzwyczaić?
- On mi nie przeszkadza
- Wytłumacz mi dlaczego jesteś smutna?
- Denerwuje się tym, że zaraz kiedy wróce po pracy będzie czekać mnie kolejna praca. Będę musiała wymienić kotu kuwetę, bo nie znoszę, kiedy ma brudno - warknęła, z trudem ukrywając irytację - Wczoraj, ledwo co przekroczyłam próg mojego mieszkania, a na pierwszym planie pojawiły się jego spodnie beznamiętnie rzucone na fotel, rolety do połowy zasłonięte, szklanka na stole...Nie wytrzymałam. Przez godzinę nie odzywałam się do Niego. 
- Rozmawiałaś z Nim na ten temat? - wtrąciłam z nieukrywaną troską o jej samopoczucie
- Tylko tak realnie rzecz patrząc, to nie mogę miec żadnych zastrzeżeń. Mr. Trener, zrobi obiad, umyje naczynia, wyniesie śmieci, odkurzy mieszkanie. Denerwują mnie małe niedoskonałości. Nie wiedziałam, że aż tak bardzo jestem na tym punkcie przewrażliwiona, dopóki nie zamieszkał ze mną. 
- Wolałabyś być sama? 
- Nie! - oznajmiła, tym razem z OGROMNYM przekonaniem - I co więcej...zostawiłam mu dziś karteczkę z napisem "KOCHAM CIĘ"

niedziela, 13 stycznia 2013

EKSPANSYWNA ZAMIANA MIEJSC?

Zastanawiam się, jak by to było być na miejscu Caroliny? Jak to jest być szczęśliwą kobietą co ma mężczyznę przy boku? Jak to jest znaleźć kogoś, kto się w Tobie zakochuje i co przez się rozumie, rozjaśnia przyszłość-dając wszystko i jeszcze więcej? 
TAK! Zapomniałam jak to jest być, kochaną. 
"Szwadrony wspomnień bladną..."

niedziela, 6 stycznia 2013

KATAPULTA

- Dzisiaj Twoja inauguracyjna "pierwsza randka w kuchni" Aaaaaa! Jak samopoczucie przed kulinarno-miłosną rozgrywką z Dr. Dollitle? - byłam podekscytowana, jakbym to ja przygotowywała się na randkę
- Nic z tego. Napisałam mu, że mam inne plany
- Jak to? Co się stało? Spanikowałaś?
- Wyswobodziłam się. Uznałam, że to nie ma sensu. Weterynarz, to kolejny zawód, obok prawnika i lekarza który jest śmiertelnie nudny  - odparła nie trajkotając długo
- Do tej listy dopisz zawod policjanta...- odłożylam słuchawkę. Chociaż przyjmowałam tę wersję wydarzeń, byłam zawiedziona obrotem spraw. 
Sis bezceremonialnie potrzebuje emocji na miarę skoku na bungie, balansowania pomiędzy pewnym gruntem a przepaścią. Dużej dawki adrenaliny. Spróbowała zakłamać swoje pragnienia, jednak ten myk nie miał prawa bytu, jak się okazało...
Dzisiaj i ja byłam umówiona na randkę z "dobrą partią" - Mr. Króliczkiem vel Mr. Policjantem vel gdybyś-chciała-żebym-cię-objął-to-uczyń-to-wpierw-jesli-mnie-nie-pocałujesz-pierwsza-to-nici-z-całowania. Nic dziwnego, że nie mogłam się przekonac do słuszności spotkania. Nie traktowałam przecież tej relacji poważnie odkąd pojawiły się nonsensy w stylu " ja chcę, On nie chce. On chce, Ja nie chce" Z jednej strony wizja nudnego wieczoru z mężczyzną, z drugiej wizja samotnego wieczoru = B-A-L-A-N-S-O-W-A-Ł-A-M czekając na odzew 
"W kawiarni, jaką...wybierze. W restauracji, jaką...
wybierze. W muzeum, jakie....wybierze. Na
spacerze trasą, jaką....wybierze. Na ławce w parku,
którą....wybierze. Na wale ochronnym, jaki...wybierze.
I w ogóle w każdym miejscu, jakie...wybierze. W DOMU"*
Pod koniec dnia rozbroił mnie!: "Ehhh, kobiety. Nie mówię nic, ale mieliśmy się dziś spotkac..."
"Dzisiaj trudno o mężczyznę z inwencja" - brzmią w mych uszach słowa Caroliny
Czy ja oczekuje niemożliwego?
Może i Ci mężczyźni są romantykami...Mamy jednak dość gierek, braku iskrzenia. Jesteśmy mądrymi, niezależnymi i poukładanymi kobietami, które zasługują na coś więcej niż rozmowy o wkładaniu palca do tyłka konia czy "zimnych ciałach". Mamy prawo wymagać choć kszty uwagi większej od National Geographic czy Kryminalnych zagadek
I tak oto pomysł pt. "Dobra partia-miłość-sex" okazał się fiaskiem (co było do przewidzenia) Powinnyśmy być bardziej przewidywalne. Dobre partie mają bowiem poważniejsze rzeczy do zrobienia niż zgłębianie się w tajniki kamasutry...
cytat: "N@pisz do mnie"Glattauer Daniel