piątek, 19 października 2012

HOME SWEET HOME-AGAIN

Przez długi czas wraz z Sis wynajmowałam piękne, dwupiętrowe mieszkanko w centrum miasta. Kiedy Sis się zakochała, postanowiła przeprowadzić się do swojego lubego (Mr. Bear, tak go słodko nazwano) Nie będąc w stanie samodzielnie utrzymać tak dużego mieszkania, musiałam się WYPROWADZIĆ. 
Poszukiwania odpowiedniego miejsca graniczy z cudem. Nie mam tutaj na myśli wygód, a prozaiczny problem, problem pieniężny. ONI OSZALELI! ZA KAWALERKĘ PONAD 65% MOJEJ WYPŁATY! Przeprowadziłam się do rodziców (czy pisałam, że mam najukochańszych rodziców na świecie? :) i pewnie zostałabym u nich jeszcze ze sto lat, gdyby moja mama nie uruchomiła  znajomości. I tak się zaczęło.
Weszłam do środka. Zielono mi! Wszędzie roiło się od dużych masywnych worków, doskonale sprawdzających się w przeprowadzkach, rzecz jasna, koloru trawy. Ależ to wygląda. Jak zagracony magazyn! F-A-N-T-A-S-T-Y-C-Z-N-I-E Moje nowe miejsce na ziemi, podobnie jak moje życie  pogrążone jest w chaosie. Jedyne wolne miejsce to moja samotnia, wewnętrzna samotnia...
- Nie lubię Was - chłodno przywitałam się z gratami porozrzucanymi po całym mieszkaniu i rozpoczęłam wielkie porządki. Jako, że to nie moja pierwsza przeprowadzka (piąta, w przeciągu 1,5 roku) byłam przekonana, że pozbyłam się niezbędnych ubrań (za każdą zmianą, segreguje wszystko i oddaje kuzynce) Moja szafa znów odmawiała miejsca, oznaczało to tylko jedno: znowu powróciłam do SHOPAHOLIC, zupełnie nie mając o tym pojęcia. P I Ę K N I E! 
Moje nowe (wynajmowane) mieszkanie na szczęście posiada dwa pokoje i w bonusie, dużą szafę i sporych rozmiarów komodę. Dzięki temu wszystko znalazło swoje miejsce, a "ciuszki" znalazły swój nowy dom, na chwilę. Czeka ich bowiem kolejny casting, w trakcie którego przynajmniej połowa musi odejść. Podczas kolejnej przeprowadzki, będę posiadała jedną małą torbą podróżną. PRZYSIĘGAM!
Po skończonej pracy, usiadłam.
Panna Cisza bez zapowiedzi, bez pukania, wkradła się.  
O dziwo, nie uroniłam łzy. Nie wybuchnęłam SUPER-PŁACZEM, jak to zwykłam czynić podczas przeprowadzek
Zadzwoniłam do Sis. Hłe, hłe, hłeeee
Po 30 min, pukała już do drzwi.
Miałam podły nastrój. Wypiłyśmy wino. Nadal miałam podły nastrój. Nawet obecność Sis nie ukoiła moich nerwów. Co gorsza, zaczęłam z wyrzutami prawić o tym "JAK PRAGNĘ NIEMOŻLIWEGO", czyli w końcu zacząć iść utartym schematem: 
CHŁOPAK. ZARĘCZYNY. WESELE. DZIECKO 
-Po pierwsze może Nam to nie jest dane - zaczęła cierpliwie czym jeszcze bardziej mnie rozwścieczyła - Po drugie znam kilka osób które zazdroszczą Nam stanu singielki, osób które podążają klasycznym wzorcem. Po trzecie, należy cenić to co się ma. Na wszystko przyjdzie czas.
Sis była naprawdę święta znosząc moje humory, ale ja po prostu nie umiałam się opanować i czepiałam się wszystkiego. W kółko i w kółko powtarzałam prawie jedno. Współczułam Sis, że musi tego słuchać, tym bardziej  że sama nie sunie tym schematem, a bardzo by tego chciała. Tym bardziej  że jej nowy związek okazał się fiaskiem i to zaledwie po siedmiu dniach bytowania z mężczyzną!!! Tym bardziej  że każdego dnia, podobnie jak ja wraca do pustych czterech ścian. Nie mogłam się powstrzymać. Nienawidziłam siebie. TRAJKOTAŁAM nie zważając na jej uczucia. Paliła papierosy, jeden za drugim. Nie dziwię się jej. Sama bym paliła, jakbym tylko potrafiła się porządnie zaciągać. Chwilowo, musiało mi wystarczyć Cin Cin rozcieńczone ze Spritem. 
Kiedy wyszła, rozejrzałam się po mieszkaniu. 
- Naprawdę ładnie tutaj - pomyślałam - HURRA! MAM MIESZKANIE - byłam śmiertelnie przerażona...- Wybrałam Cie moje drogie mieszkanie, wiec proszę Cie odwzajemnij tą miłość. BŁAGAM!
Dla uświęcenia chwili pobiegłam do łazienki i zwróciłam cala zawartość żołądka. 

27 komentarzy:

  1. Przynajmniej kibel już ochrzciłaś ;)

    Nowe mieszkanie może oznaczać nowy start - czemu nie pomyśleć w ten sposób? Nowy start, nowy początek, nowe znajomości (może masz gdzieś przystojnego sąsiada?) a może po prostu musisz przestać szukać - i wtedy sam się znajdzie?
    Jedno jest pewne - kiedyś na pewno Go znajdziesz, takiego Jego, pisanego z dużej literki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wlasnie tak, nowe mieszkanie-nowy start:)) Poza tym uwazam, ze im bardziej sie czegos chce tym bardziej to nie nadchodzi...a jak sie juz nie chce przychodzi samo...;) Nie chcij wiec;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Z tego wszystkiego zapomniałam o parapetówce, ale chyba czas zmienić tok myślenia.
      Wszyscy czujcie się zaproszeni =)

      Usuń
  4. Nie ma to jak CIN CIN ze Spritem ;]
    Oby w nowym mieszkaniu rozpoczęła się dobra passa :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę Ci trochę, że znalazłaś sobie taki kącik:) Popieram komentarz wyżej - nowe mieszkanie nowy start:) Powodzenia!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To istny cud, szkoda tylko, że w stałym wyposażeniu nie było mężczyzny =)

      Usuń
  6. Posłuchaj siostry i ciesz się tym, co masz. Inni mają gorzej, uwierz. Jestem w Twoim wieku, też jestem samotna (tak, samotna; nie żadna singielka, tylko czuję się samotna) i dałabym wszystko, żeby chociaż mieć pracę pozwalającą mi na wynajęcie sobie małej kawalerki. Chociaż to... A nie mam żadnej pracy (będąc po studiach). I siedzę przez to na wsi, gdzie tym bardziej nie mam szans poznać kogokolwiek - takie błędne koło. Także ciesz się, że masz tak świetnie płatną pracę, że możesz sobie SAMA wynająć dwupokojowe mieszkanie. Dla innych w Twoim wieku to abstrakcja. Muszą wiecznie wynajmować pokoje z nieznanymi współlokatorami, studentami, starszymi paniami... Pomyśl, co byś zrobiła, gdybyś nagle straciła pracę i nie mogła znaleźć nowej. Gwarantuję, że brak faceta zszedłby na dalszy plan. Także zacznij dostrzegać, jak wiele masz! :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana,
      dziękuje za dobre słowo.
      Obyś i Ty pewnego cudownego dnia obudziła się w swoim mieszkanku...kto wie, może z ukochanym przy boku =)
      Życzę tego wszystkim samotnym singielkom.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Fajnie masz ze swoją siostrą. Moje niestety obie młodsze ode mnie i niepełnoletnie, więc o wspólnym winku i żalach nie mam co marzyć. Gratuluję nowej chatki, niech Ci się dobrze mieszka ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana wyobrażam sobie jakie te przeprowadzki muszą być trudne. Ja co prawda także jestem sama, ale nie odczuwam tej samotności - dobrze się ze sobą czuję, jednak rozumiem Twoje obawy. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że otoczenie wywiera naprawdę dużą presję na kobiety, by (choć czasy się zmieniły) jak najszybciej założyły rodzinę, 'bo zegar biologiczny tyka'.
    Ja w tym momencie staram się to wszystko mieć głęboko w tyłku i robić rzeczy nie dla otoczenia, ale dla siebie. Chodzę na fitness, rozwijam pasje, spotykam się ze znajomymi (którzy na szczęście nie wszyscy są związkowi) i tak jest naprawdę dobrze. Niemniej jednak myślę o tym, że byłoby miło niedługo spotkać kogoś ciekawego :) I tego właśnie życzę Tobie!!:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Praca,która satysfakcjonuje,wypłata,która pozwala godnie żyć i wymarzone miejsce do którego się wraca po trudzie dnia...ale co z tego jak brakuje tego najważniejszego?Koleżanki w pewien sposób mi zazdroszą...że nie mam problemu finansowego pod koniec miesiaca,że ładnie i wygodnie mieszkam,że wsiadam w samochód i jade gdzie chce i kiedy chce niczym sie nie ograniczając.Nie rozumieją,ze niezalezność i samotność jest fajna ale pod warunkiem jak jest w wyboru.W każdym innym wypadku to przeklęcie.
    Powtórze za dziewczynami wyżej i życze Ci,aby ta zmiana mieszkania zapoczątkowała u Ciebie nowy,szczęśliwy etap :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nie rozumieją,ze niezależność i samotność jest fajna ale pod warunkiem jak jest w wyboru.W każdym innym wypadku to przeklęcie."
      R I G H T !
      święte słowa!

      Usuń
  11. Szczerze? Powiem coś strasznego - ja Tobie zazdroszczę! Marzyłam o tym, aby być singielką do końca życia, o tym , aby być wolną. Mieć lodówkę w parówkach sojowych zapchaną, rzucać rzeczy tam, gdzie stoję, po swojemu umeblować dom, łazić, gdzie mi się podoba i chodzić spać o której mi się podoba, by wstawać w południe. A tu DUPA.

    Jeszcze nie mamy własnego mieszkania, a już kłócimy się czy będą firanki, czy tylko rolety. Dobrze wiem, że czeka mnie wiele kompromisów, mimo iż On jest totalnym bezguściem (musiałabyś zobaczyć jego różowo-zielony pokój). Będąc u niego często staram się dostosować do pory kiedy chodzi spać, aby móc zaznać intymnych chwil, a i tak żadne się nie wysypia. Ja zabieram mu ponoć kołdrę, on chrapie mi do ucha.

    Ale zakochałam się - lipa. W zasadzie to oznacza, że jestem od niego uzależniona i o swoich marzeniach czas zapomnieć. Teraz w pełni muszę liczyć się z drugą osobą, a jeszcze nawet nie zdążyłam się usamodzielnić, aby choć chwilkę pobyć ALONE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podobnie jak Ty, przez siedem lat, nie miałam chwili wytchnienia i wykazania się jako samodzielny byt.
      Każdej kobiecie życzę możności się usamodzielnienia-to daje power, ALE! lepiej z mężczyzną lub bez! =)

      Usuń
  12. ja tez ci zazdroszczę tego mieszkanka...mnie z moja pensja nie stać na to..musiałabym jeść chyba suchy chleb ( a moze to dobry pomysł:)...życzę powodzenia i wierze ze ci się uda...i nie marudzę mieszkanie z rodzicami to tez plusy :) a faceci się znajda tak czy siak:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze zauważyłaś, są plusy i minusy w każdej sytuacji.
      W moim przypadku mieszkanie z rodzicami nie wchodzi w rachubę, nie tyle co ze względu na wiek, a na dużą rodzinkę-ciasno jeeeesssssst =)
      Powodzenia

      Usuń
  13. to powodzenia na nowej drodze, haha :)
    Może to jeszcze nie ulica asfaltowana, a ścieżynka w polu... ale już coraz bliżej.
    Siostra mówi, że stworzone? Hmmm.... a ktoś jest stworzony do samotności?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestia polega na tym, że chyba brakuje Nam szczęścia-ODPOWIEDNI CZAS I ODPOWIEDNIE MIEJSCE musi nastąpić, a na razie te czynniki nawalają.
      Pozdrawiam =)

      Usuń
  14. poki co jedyna przeprowadzka jaka mnie spotkala to do wynajmowanego pokoju w ktorym juz 4 lata bytuje jak poszlam na studia;) przerowadzki robia wielkie zamieszanie ale wlasnie czasem sa poczatkiem czegos zupelnie nowego lepszego ;)
    bardzo podoba mi sie Twoj blog gdyz sama tak jak Ty jestem singielka i znam ten bol wracania to samotnych czterech scian i poczucie ze swiat nalezy jedynie dla ludzi z udanym zyciem intymnym... i chwalacy sie swoim udanym szczesciem w postaci faceta...
    bede czytac Twojego bloga bo czuje ze tez czytam swoje mysli bo tez mam podobneodczucia ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana,
    jak bys powiększyła litery to byłabym wdzięczna bo jestem ślepa i niedowidze :P

    obserwujemy ?

    OdpowiedzUsuń
  16. Znajdziesz kogos godnego uwagi na pewno. Zresztą druga połowa przychodzi zazwyczaj wtedy ,gdy się jej nie oczekuje;) Póki co ciesz sie zyciem i tak uważam ,że świetnie dajesz sobie radę. Jesteś niezależną ,silną kobietą i czasem Ci tego bucia singielką zazdroszczę;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Samo słowo przeprowadzka dla wielu może być stresujące. Fakt, perspektywa pakowania całego dobytku, a potem jeszcze transport, to jest wyzwanie. Dlatego pomoc takich firm jak tiptoptrans.pl jest nieoceniona. Warto polegać na ich doświadczeniu i profesjonalizmie. Szybciej pójdzie wszystko.

    OdpowiedzUsuń