Zaczyna się bitwa: żałoba vs złość
Coraz częściej mam nieodparte odczucie, że Mr. High był wyposażony nie tylko w syna, ale i w żonę, co więcej tworzyli rodzinę i mieli się dobrze...Nic nie jest potwierdzone, ale chyba dość się oszukiwałam...
Ok, ładunek emocjonalny podczas naszej znajomości był wysoce niebezpieczny, ale nie mogę się pogodzić, że w takich okolicznościach dowiedziałam się prawdy (?) Czułabym się po prawdzie lepiej, gdyby nie wymyślał bajek, o tym jak to jest pełnoetatowym, samotnym ojcem. Mógł przemilczeć temat i tak nigdy nie pytałam - nie potrafiłam.
- Wiesz, że teraz nie możesz się na Niego gniewać? - opanowuje Sis - Co ja plotę!? MOŻESZ! - natychmiast poprawia
Nie znam osoby, która nie byłaby zła na kogoś, kto odszedł. To bardzo ludzkie... Trzymam za Ciebie kciuki i ściskam
OdpowiedzUsuńświetny blog, będę tu zaglądała częściej :D
OdpowiedzUsuńbędzie dobrze :*
OdpowiedzUsuńNie dość, że odszedł to jeszcze ściemniał... I na dodatek nie ma jak wyjaśnić, pogadać... Jak tu się nie złościć.
OdpowiedzUsuńŚciskam wirtualnie!
Złość to chyba nieodzowna część żałoby...
OdpowiedzUsuńTwój romans z nim po jego śmierci trwa już chyba dłużej, niż ten przy życiu... Jaka teraz różnica, czy on miał żonę?! Niech spoczywa w spokoju. A Ty jesteś ŻYWA, młoda i piękna. Słońce, zajmij się sobą zamiast rozpaczać po tym, czego nie było!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTeraz po prostu musisz się pozbierać.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Twój tata ma rację. Żony, zawsze składają oddzielne wieńce. Może po prostu wypadało napisać żona? Może byli w separacji? Na te pytania nikt Ci nie odpowie, ale powinnaś się skupiać na dobrych wspomnieniach związanych z Mr. High.