Spróbowałam działać wg. zasady: "idealna kobieta powinna być damą w towarzystwie, kucharką w kuchni, dziw** w łóżku" Z całkowitym naciskiem na ostatni punkt.
Zresztą Mr. High sam nie daje mi wyboru wykazania się w innych sferach. Nasze spotkania zawsze odbywają się nocą i trwają nie dłużej niż godzinę. Jego pewność siebie tak drażni moje zmysly , że nie mogę przestać łamać swoich dawnych zasad.
Przyzwyczaiłam się do pewnej nie-doskonałości. Kiedy jest ze mną stara się. Potem znika na kilka dni. Nie dzwoni, nie pisze. Czuje, że Go wymyśliłam dla potrzeb swojej samotności (niczym mała dziewczynka, która wymyśla swoich przyjaciół)
Przymykam oko i marzę o całej reszcie.
Mr. High pracuje na trzech etatach:
Numero Uno: właściciel firmy.
Numero Dos: ciepła posadka w firmie XYZ
Numero Tres: etat - TATUŚ pięcioletniego brzdąca.
Tatuś, dla oddania chwilowej konsternacji (szoku) przeliteruję słowo, T A T U Ś.
Początkowo, przytłoczyła mnie ta wiadomość, na tyle iż miałam ochotę katapultować się z tej znajomości. Zaraz po tym odezwała się myśl "Samotne ojcostwo jest sexy. Samotne ojcostwo oddala od robienia głupot" Mój glęboko zakorzeniony głęboko romantyzm potrafi zawsze dobrze mi doradzić. Si Si Si! Gracias
Nie opowiedział swojej historii, więc od samego początku nurtowało mnie: Kto zostaje z maluszkiem nocami, kiedy zajmuje się mną? Jedyne co mi wiadomo, to to, że w dzień latorośl chodzi do przedszkola, nastepnie przejmuje go niania... Ewidentnie o czymś nie zostałam poinformowana...
Zupełnie jakby nie pojmował, że język służy do przekazywania informacji, dopiero potem do reszty (wiecznie gubi kolejność)
Przyjechał znowu na kilka chwil...którymi zawsze zachłystuje się z całych sił.
Podczas spotkania (z jakże namiętnym dymkiem, ahhhhh! cała wrze na samo wspomnienie) stała się nieco dziwna rzecz. Podczas naszej wspólnej podróży na stację benzynową, prowadziłam za pomocą GPS, trzymając jego telefon w ręku...do czasu kiedy KTOŚ zaczął dzwonić...wszystko działo się w zastraszającym tempie...Zabrał mi natychmiast telefon i odebrał...Oznajmił do słuchawki, że wlaśnie jedzie do domu, musząc zboczyć na chwilę z drogi z powodu braku paliwa. Trzymając się swojej zasady "kochanka w łóżku...POPRAWKA - w aucie" absolutnie nie skomentowalam tego wydarzenia. Kiedy skończył, poprosilam Go, by mi podał telefon, gdyż nadal pragnę wyznaczać trasę...ODMÓWIŁ, absolutnie nie chcąc dać mi telefonu...Aaaaa, zapomniałabym...zdążyłam zauważyć, że kontakt był opieczętowany zdjęciem...K O B I E T Y... trwało to sekundę...wiec mogę sie mylić...
C H C I A Ł A B Y M SIĘ M Y L I Ć. Muchos!
Nie mogę wyjść z przeświadczenia, że Mr. High z uwagi na specyfikację swojej pracy (dużo podróżuje) bawi się w zabawę typu "w każdym porcie inna kobieta" Kiedy nawinę się na drodze, miło spędzi ze mną czas (nothing else)
Nie mam mdłości, gdyż właśnie uwierzyłam w przekraczające porządanie, wykraczające poza granice rozsądku. Okłamuje samą siebie? Tak jak On (hipotetycznie) okłamuje swoją żonę/ dziewczynę/ kochankę/ partnera? (niepotrzebne skreślić) Jeżeli w domu czeka na niego uczta w postaci bzykania się z psem lub czymkolwiek innym, niech to zrobi, niech tak czyni każdej nocy! Nic mnie to nie obchodzi, okej? Jestem w stanie dzielić Nim. PRZYSIĘGAM!
Czy ja naprawdę jestem desperatką przez duże D?
Jeśli przyznanie się (w związku z powyższym) do możności zgody na relacje NOfuckingLOVE tzw. friends with benefits ma być argumentem, to TAK! JE ST EM D E S P E R A T K Ą, z uwagi na jego naturalną zdolność rozochocenia mnie w trzy sekundy. Następnym razem kiedy zadzwoni, jak gdyby nigdy nic, niczym wierny piesek pobiegnę do swego pana Fuck!
Te uczucia są dla mnie kompletnie nowe.
Nigdy nie pozwalałam sobie na taki brak szacunku...
Jeśli uważasz i czujesz,że warto dla tych kilku chwil uniesień to wciąż życze powodzenia i szczęscia!
OdpowiedzUsuńTrudna sytuacja, pięknie byłoby żyć zawsze w nieświadomości, że jesteśmy jedyne, najbardziej kochane i uwielbiane...
OdpowiedzUsuńTrudno coś poradzić, bo każdy jest kowalem swojego losu. Może nastaw się na przyjemność bez angażowania uczuciowego. Wiem, że trudno, ale ewidentnie jesteś tą "drugą" i jak przeważnie bywa w takich układach, wyjdziesz z niego pokrzywdzona.
OdpowiedzUsuńDobry post! Tak trochę jakbym słyszała siebie
OdpowiedzUsuńŻółwinka ma rację... możesz odnieść rany, które nie są warte tego co dzieje się teraz... ale może tak to jest, że musimy wypróbować, zanim się oparzymy... Dbaj o siebie :)
OdpowiedzUsuńI uważaj na ten szacunek... to trudny partner...
P.S. Wakacje mają za zadanie ociekać wolnopłynącym czasem! :) ale wiesz, że weekendy możemy (a czasem nawet powinniśmy!) sobie przemieć na miniwczasy? Co Ty na taką opcję? :)
Weekendy = miniwczasy. Brzmi nieco perwersyjnie...i może dlatego warto spróbować, ajjj =)
UsuńA ten serial (jedna sztuka) to pewnie "Seks w wielkim mieście"? :)
UsuńSama nie wiem co miałabym myśleć o tym incydencie w aucie... Może jest tak, jak piszesz - w każdym porcie inna dziewczyna. A może po prostu to przypadek, który można jakoś wytłumaczyć. ;)
OdpowiedzUsuńtrzymaj się! i szanuj siebie bo powinnaś być dla siebie najważniejsza;p
Chyba jesteś trochę desperatką. Ale szczerze, nie dziwię ci się.
OdpowiedzUsuńno więc pewnie się nie mylisz. to było zdjęcie kobiety, która miała nie zadzwonić w tym właśnie momencie. niewygodna sytuacja, zwłaszcza dla niego, ale spoko, bajkę piękną na poczekaniu wymyślił.
OdpowiedzUsuńps. jak myślisz, co robi facet jak znika na kilka dni, jak nie ma go koło Ciebie? ;) jak mężczyzna chce, to ani 3 etaty, ani koledzy ani nic na świecie go nie zatrzyma, aby dzwonił, pisał, przyjeżdżał. brutalna sprawa i pewnie musisz się przekonać sama na sobie, bo co z tego, że powiem: been there, done that, fuck no! Chociaż nigdy nie spotykałam się z kimś, kto ma kogoś - to kwestia granic ;)
To ,że facet ma kogoś jest praktycznie pewne niestety. I opcje masz dwie ,albo ciągnąc to dalej ( w końcu tez Ci się coś od życia należy;p) ,albo zakończyć i niestety stracić przyjemność. Nie oszukujmy się każdy człowiek potrzebuje kontaktu fizycznego z kimś innym i już Biologii się nie oszuka. tylko ,że nie możesz się angażować ( w tym przypadku) co jest na dłuższa metę trudne bo po jakimś czasie uczucia po prostu się pojawiają.
OdpowiedzUsuńJa życzę Ci powodzenia i czekam na dalszy rozwój wydarzeń;*
Z jednej strony fajnie, że znalazłaś kogoś, kto potrafi cię rozpalić do czerwoności, z drugiej boję się, że zaczniesz coś do niego czuć, a jeśli on kogoś ma, to będzie dupa...
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki, żeby wszystko było okej
Zazwyczaj z takich sytuacji nie wychodzi niestety nic pozytywnego, oprócz tego, że my jesteśmy zranione i całkowicie zdeptane uczuciowo!
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko trzymam kciuki!
Nowa notka! :>
OdpowiedzUsuńNie dobrze... Na zdrowy rozsądek... Zresztą sama wiesz co trzeba zrobić na zdrowy rozsądek :-) Ale gdzie jest ten rozsądek kiedy tak iskrzy w innym miejscu! Trzymaj się i uważaj na siebie. I nie kłam sobie :-) Dobry seks nie jest zły. Postaraj się jednak kontrolować sytuację :-)
OdpowiedzUsuńDlaczego Go nie spytasz czy jest w związku z inną kobietą?
OdpowiedzUsuńZapytałam. Odparł, że od kilku lat jest sam.
UsuńTrudno jednak uwierzyć.
Kto wie, może nawet nie kłamie... Faceci tez czasem maja nieźle poplątane w życiu.
UsuńChcę wierzyć, jednak powyższe fakty każą mi myśleć tak, a nie inaczej.
UsuńPs. Ziarenko kolejnej nadziei zasadziłaś z tym poplątaniem.
Warto Go wyciągnąć na prawdziwą randkę - zjeść coś razem, porozmawiać. Może się okazać, że rozmawiać z nim nie ma o czym i wszystko wstanie na swoje miejsca :-) W każdym razie lepiej Go poznasz, dowiesz się czegoś, zrozumiesz. Czy jest może coś na Jego temat na facebook-ach i innych golden page-ach? Masz prawo wiedzieć kto tak naprawdę daje Ci nieziemska rozkosz.
UsuńNo cóż, sytuacja nie jest prosta... Ale może warto by z nim szczerze pogadac i wtedy ta zasłona dymna się troche rozwieje... ?
OdpowiedzUsuńmasz świetnego bloga !
OdpowiedzUsuńobserwuje
Zapraszam do mnie, nowa notka :)
dobry kocioł masz;) i to wszystko dlatego, że kobiety tak pragną być kochane, . lub oszukiwane, że są kochane;)
OdpowiedzUsuńPrzez chwile zastanawialam sie, czy to opowiadanie, czy Twoje zycie.. Sadzac po komentarzach, chyba zycie :) wiec trzymam kciuki, zebys wyszla z tego calo, niezaleznie jak sie wszystko pouklada!
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
ludzie jakbym czytała o sobie...tylko ja byłam swiadoma ze jest ta druga, którejn już nie kocha, nic do niej nei czuje i z która jest z "kolei rzeczy" trafiłysmy na ten sam typ...tez bylam gotowa sie nim dzielic...to bylo silniejsze odemnie...a w koncu on sam zrezygnował...ze niby musi przemyslec..a o rozwodzie i wspolnym wyjeżdzie za granice wspominał..od samego poczatku...telefonow przy mnei nie odbierał...
OdpowiedzUsuń