czwartek, 3 maja 2012

WRACAM?

Kilka miesięcy nieobecności.
Dlaczego?
Bałam się swoich myśli, tak "rozważnie" wylewanych tutaj.
Wracam, bo...tak bardzo brakuje mi tego "rozsądku"
Dzisiejszy dzień był sądnym dniem...określenie "sądny" odwołuje się do moich chorych myśli. Zaczęłam bowiem zastanawiać się jak zakończy się mój byt, tutaj na ziemi...tak, tak nazwę to po imieniu - MÓJ  SAMOTNY BYT.
Brigitte Jones obawiała się psów, Miranda Hobes kotów. A ja czego lub kogo się boję?
Coraz częściej doskwiera mi samotność. Jeszcze wczoraj goniłam za marzeniami, nie mogąc i nie chcąc się zatrzymać. Kiedy był Pan X - Kochałam w ciszy ( dosłownie ), kochałam ( nie chcąc się do tego przyznać ), kochałam w biegu.  Im  bardziej te moje KOCHANIE dobija się w wspomnieniach, zaczynam wariować.
Przyzwyczajam się do ciszy, bliźniaczo wyglądających dni, do kroków oddalającej się nadziei.  Mogłabym uciec...
S. zadała mi pytanie: "Jakim słowem jesteś?". Bez zastanowienia odparłam: " Nicością jestem". Nie było mi przykro, nie czułam już łez pod powiekami. Tym właśnie jestem. Taką się właśnie stałam. I nagle rozbrzmiewa  głos Asji: "Najbardziej na świecie pragnę nic nie czuć, chcę po prostu być obojętna na otaczający mnie świat".
Moja Droga Przyjaciółko!
Chyba Cię ubiegłam. Właśnie taka niepostrzeżenie się staje.

Pije dużo melisy, nie wiem czy mnie rzeczywiście uspokaja, czy tylko otumania, po prostu czasami komuś muszę zaufać, a że akurat jest to opakowanie mówiące o wspaniałych uspokajających właściwościach tego naparu...
Nadal czuję się oszukana, opuszczona, niekochana, jednak z pewnością nie jestem nieszczęśliwa - HA!?. W końcu, po raz pierwszy raz w życiu stanęłam na własne nogi. Dostałam intratną umowę w pracy, wróciłam na studia, razem z S. zdecydowałam się na wynajem mieszkania. Idę w dobrym kierunku bez dwóch zdań. Zaczynam dbać o siebie mentalnie. Zauważam znaczące zmiany. Z całą pewnością wiem czego nie chcę od życia. Nie chcę gonitwy za byciem kimś, kim tak naprawdę nie będę. Chcę kochać i być kochana.
Coś za coś.
Dziś zdałam sobie sprawę, że minęło już sporo miesięcy - prawie rok, od feralnego dnia. Im częściej myślę, o uciekającym czasie, tym bardziej utwardzam sie w przekonaniu, że zostanę starą panną. Tak, tak STARĄ PANNĄ nie SINGIELKĄ! W moim słowniku bowiem, pod pojęciem SINGIELKA kryje się dumna, pewna swojego stanu kobieta, ja chyba taka nie potrafię (nie mam siły) być. Skończę jako zgorzkniała stara panna, w idealnie pościelonym łóżku oglądając po raz tysięczny jak w pełnych blichtrze Carrie Bradshaw i Mr. Big ustalają własne reguły bycia w związku, podobnie jak kiedyś ja i Pan X. Z tym małym wyjątkiem, że ja nigdy nie dostałam pierścionka.
Ps. otrzymałam złamane serce (jakkolwiek mizernie i prozaicznie to brzmi)

6 komentarzy:

  1. Wszystko się ułoży!
    Pamietaj, że "po burzy przychodzi słońce" :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również rok temu zostałam singielką, z własnego, świadomego wyboru.
    Wiedziałam,że dla mnie samej tak będzie najlepiej.
    Dziś na nowo odkrywam miłość :)
    Jestem szczęśliwsza z dnia na dzień :)
    Wiem,że się uda, tylko trzeba zacząć w to wierzyć!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, leje deszcz, siedzę sama w kawiarni popijając kwaśny koktajl i ... heh... resztę wiesz, bo czuję się tak jak piszesz o sobie :// heh!

    OdpowiedzUsuń
  4. @ Aurora
    Nie wiem jak ukoić serce Twoje-Moje.
    Cieszę się, że napisałaś, oj BARDZO SIĘ CIESZĘ ;*
    "Co się stało z miłością? Czy ktoś zagarnął dla siebie całą
    miłość przewidzianą dla wszechświata?"
    @ wildberry
    Zazdroszczę Ci. Muszę jednak zamknąć pewien rozdział, bo jak tego nie uczynię to wciąż będę się katować emocjonalnie. Sęk w tym, że nie wiem jak to uczynić.
    @ Cherry Lady
    Dziękuje kochana za dobre słowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana,
      jedną z pierwszych spraw jakie trzeba uczynić po rozstaniu, to zamknąć ten dany rozdział.
      Wiem, że nie jest łatwo, mnie też nie było, tym bardziej jak było się zdradzonym... a miało się zaplanowaną już (!!!) wspólną przyszłość.
      Ale trzeba wierzyć ,że wszystko jest możliwe!!!

      Usuń
  5. Singielko,
    nie wiem czy Cię to pocieszy, ale Twój wpis mogłaby być równie dobrze o mnie. Znaczy jest o mnie, słowo w słowo. Skąd czerpać wiarę? I jak stać się singielką zamiast starą panną? Nie wiem. Wiem za to, że mieć głowę pełną pesymistycznych myśli i czuć się starą panną jest okropnie. Bądź dzielna. Ja się staram.
    Pozdrawiam,
    A.

    OdpowiedzUsuń